Polskę może zalać fala starych samochodów z Niemiec. Według danych niemieckiego stowarzyszenia motoryzacyjnego VDA średnia wieku aut jeżdżących po niemieckich drogach wydłużyła się do ośmiu lat i ośmiu miesięcy. To najwięcej w historii i o cały rok więcej niż w przedkryzysowym roku 2007. Tymczasem Niemcy to główne źródło zaopatrzenia polskiego rynku samochodów używanych. – Prywatnym importerom nie opłaca się sprowadzać aut trzy – czteroletnich, gdyż takie są tam drogie. Będą przywozić starsze, bo polscy nabywcy boją się w czasie kryzysu większych wydatków – mówi Jerzy Zasadzeń, wiceprezes zarządzającej giełdą samochodową w Mysłowicach spółki Ameks.
Według Służby Celnej na prawie 350 tys. używanych samochodów osobowych sprowadzonych do Polski w pierwszej połowie tego roku blisko 174,5 tys. miało ponad dziesięć lat. To 49,1 proc. całego prywatnego importu. W samym czerwcu takich aut przywieziono ponad 31 tys. Zainteresowanie samochodami z młodych roczników okazało się niewielkie. W pierwszych sześciu miesiącach roku liczba sprowadzonych aut w wieku do czterech lat nie sięgnęła nawet 25 tys. To zaledwie 7,1 proc. importu.
W dodatku sytuacja się pogarsza: jeszcze dwa lata temu, w pierwszej połowie 2011 roku, auta ponaddziesięcioletnie stanowiły 47,6 proc. wszystkich sprowadzanych, czyli o 1,5 proc. mniej niż teraz. Z kolei nowszych, najwyżej czteroletnich było 9,1 proc. Należy także zakładać, że w grupie aut od czterech do dziesięciu lat mającej dziś blisko 44-procentowy udział większość stanowią pojazdy bliżej tej górnej granicy wiekowej.
W najpopularniejszym internetowym serwisie motoryzacyjnym – otoMoto.pl – oferowane w lipcu samochody miały średnio dziewięć lat. Z kolei najbardziej poszukiwanym rocznikiem był rok 2005. – Młodsze auta często mają bogatą historię: bardzo duże przebiegi lub wypadkową przeszłość. Są więc mocno ryzykowne – uważa właściciel jednego z warszawskich autokomisów. Według Piotra Grzemskiego z otoMoto.pl kupujący szukają teraz pojazdów tanich w eksploatacji, a wystawiający obniżyli ceny, żeby zwiększyć szanse na sprzedaż. – W ostatnim czasie wyraźnie widać rosnące zainteresowanie samochodami z instalacją LPG. W ubiegłym miesiącu liczba wyszukań takich aut była o prawie 8 proc. wyższa niż aut benzynowych – informuje Grzemski.
Tymczasem sprawdzone używane auta, nawet z gwarancją, oferuje coraz więcej autoryzowanych dilerów. Są jednak droższe od tych w autokomisach. Okazje pojawiają się natomiast nieco dalej za granicą. Otóż w pogrążonych w recesji Hiszpanii, Włoszech i Portugalii banki przejmują auta, których właściciele nie są w stanie spłacać kredytów. Pojawiają się one później u dilerów, nierzadko po bardzo atrakcyjnych cenach. Już za 8–9 tysięcy euro można kupić toyotę avensis z małym przebiegiem. Niewiele droższy jest opel insignia. Najlepsze oferty można natomiast znaleźć na stronach internetowych hiszpańskich czy portugalskich banków.