Jeszcze przed rozpoczęciem piątkowej sesji rynek obiegła informacja o możliwym połączeniu dwóch największych producentów sprzętu górniczego w Polsce. Gdyby do niej doszło, oba podmioty miałyby nawet 80-proc. udział w krajowym rynku. Inwestorzy uwierzyli w połączenie, a kurs akcji obu spółek ruszył na północ. Papiery Kopeksu drożały nawet o 13 proc., co było jednym z najlepszych wyników na piątkowej sesji.
Jak mogłoby dojść do fuzji? Zakup akcji Kopeksu byłby możliwy dzięki umowie, którą Famur zawarł ze swoim głównym akcjonariuszem, firmą inwestycyjną TDJ. Jej podmioty zależne posiadają 7,4 mln akcji Kopeksu, które stanowią prawie 10 proc. w ogólnej liczbie głosów na walnym zgromadzeniu tej spółki. Famur może je nabyć do końca czerwca, a cena nabycia wyniesie 10,75 zł, co oznacza, że cała transakcja powinna zamknąć się w kwocie ok. 80 mln zł.
Jak przekonuje w rozmowie z „Rz" prezes Famuru Waldemar Łaski, połączenie głównych konkurentów i liderów krajowego rynku to najlepszy sposób na stworzenie konkurencyjnej i innowacyjnej grupy, która mogłaby skutecznie walczyć z międzynarodowymi konkurentami.
– Dzięki synergii przyspieszylibyśmy wdrażanie innowacyjnych produktów i zaproponowalibyśmy kopalniom jeszcze lepsze jakościowo rozwiązania – przekonuje. – Po połączeniu powstałby podmiot o kapitalizacji powyżej 3,3 mld zł, co mogłoby się przełożyć na większe zainteresowanie zagranicznych inwestorów i okazać się korzystne dla akcjonariuszy obu spółek – podkreśla Łaski i przyznaje, że nie planuje wezwania na akcje Kopeksu. Zamiast tego chce zaoferować przeniesienie majątku Kopeksu na spółkę Famur.
– Obecni akcjonariusze Kopeksu otrzymaliby dwie akcje Famuru za jeden walor Kopeksu – wyjaśnia szczegóły transakcji.