Sprawę prowadzi National Labor Relations Board, rządowa agencja zajmująca się ochroną pracowników walczących o poprawę warunków pracy. Zarzuty, które ujawnili mediom przedstawiciele związków zawodowych, dotyczą domniemanych represji, jakie dotknęły organizatorów protestu zorganizowanego podczas pierwszego dnia świątecznych wyprzedaży w 2012 roku. NLRB twierdzi, że Wall-Mart groził zarówno poprzez telewizję (oświadczenie rzecznika w telewizji CBS) jak i bezpośrednio konsekwencjami dyscyplinarnymi pracownikom, którzy wzięliby udział w akcji protestacyjnej. Według rządowej agencji słowa wcielono w czyn w 14 stanach zastraszając i karząc osoby biorące udział w legalnej akcji strajkowej. Na 60 wymienionych w skardze poszkodowanych pracowników 19 zwolniono z pracy. Skarga wymienia także z nazwiska kilkadziesiąt pracowników menedżmentu średniego szczebla oraz jednego członka zarządu spółki jako osoby zaangażowane w działania represyjne.
Podczas zorganizowanego 22 listopada 2012 roku protestu wpierana przez związki zawodowe grupa OUR Walmart domagała się zwiększenia płac i świadczeń. Sieć Wal-Mart, która zatrudnia na całym świecie ponad 2 miliony osób nie ma w USA opinii najlepszego pracodawcy. Stawki większości szeregowych pracowników sieci sklepów oscylują wokół płacy minimalnej. Często też zatrudnia osoby w niepełnym wymiarze godzin, aby uniknąć wypłacania im dodatkowyc świadczeń.
Rzeczniczka Wal-Martu Brooke Buchanan określiła skargę jako "krok proceduralny", który pozwoli na zaprezentowanie stanowisk obu stron. "Nie wierzymy, aby racjonalnym działaniem było niewyciąganie konsekwencji z faktu przerwania pracy w środku zmiany, aby wziąć udział w PR-owskim wydarzeniu inspirowanym przez związki zawodowe. Traktujemy sprawę bardzo poważnie i chcemy przedstawić nasze stanowisko" – powiedziała Buchanan. Następnym etapem będzie przesłuchanie przedstawicieli stron przed sądem administracyjnym. Jego daty jeszcze nie wyznaczono.
Gdyby skargę NLRB uznano za zasadną Wal-Mart musiałby ponownie zatrudnić zwolnionych pracowników, wypłacić im zaległe wynagrodzenia oraz usunąć zapisy podjętych działaniach dyscyplinarnych. W USA najczęściej stosowanym rozwiązaniem tego rodzaju spraw jest jednak wynegocjowanie ugody.
Tomasz Deptuła z Nowego Jorku