Lotos kończy realizację ważnego z punktu widzenia spółki projektu EFRA polegającego na zwiększeniu efektywności działania rafinerii.
To kilkuletnie wyzwanie. Przedsięwzięcie, które pozwala nam jeszcze bardziej efektywnie przerabiać ropę naftową. I zamiast wytwarzać produkty niskomarżowe, nieco zanieczyszczone siarką, produkujemy czyste paliwa dla lotnictwa i transportu drogowego. Projekt trwa już trzy lata i rzeczywiście jest na ostatniej prostej. Pod koniec czerwca przejdziemy w stan uruchamiania i będziemy powoli wprowadzali surowce i stabilizowali produkcję w ciągu najbliższych miesięcy.
I co dalej? Pytam w kontekście paliw alternatywnych. Prowadzicie kilka projektów w tym zakresie, a jeden z nich dotyczy wodoru.
Jestem z tego projektu bardzo dumny, wręcz szczęśliwy. Trzeba podkreślić, że zajmujemy się wodorem od lat. Rafinerie znają dobrze ten pierwiastek. Używają go do procesów hydrokrakingowych. My od wielu lat pracujemy nad sprężaniem i rozprężaniem wodoru, badaniem transportu. Uzyskaliśmy dofinansowanie z Unii Europejskiej na budowę instalacji, która pozwoli nam wodór doczyścić do takiej jakości, aby mógł być używany w ogniwach paliwowych, czyli do transportu drogowego w pojazdach mechanicznych. I w ciągu najbliższego półtora roku taką instalację będziemy mieli. Będziemy mieli też dwa punkty, w Gdańsku i w Warszawie, gdzie będzie można zatankować wodór. Będziemy tymi, którzy wodór wprowadzą na rynek, i będziemy czekali na odbiorców.
Unijną dotację otrzymaliście z ogólnoeuropejskiego instrumentu „Łącząc Europę". Trudno było ją pozyskać?