Alibaba i coraz więcej rozbójników

W Chinach zaczyna się dziać źle. Być może szykuje się krach na miarę amerykańskiego załamania z 2008 roku, być może wyprowadza się z kraju coraz więcej pieniędzy, być może także spadające ceny miedzi pociągną gospodarkę w dół. Jedno wiadomo na pewno – fundusz giganta e-handlu gromadzi więcej chętnych niż tradycyjni gracze na rynku finansowym.

Publikacja: 13.03.2014 07:59

Alibaba i coraz więcej rozbójników

Foto: Bloomberg

Chodzi o Alibabę, chińskiego odpowiednika serwisu Amazon. Prawdziwie chiński sposób robienia interesów. Wszystko musi być zwielokrotnione, powiększone i bijące konkurencję na głowę. Obroty Alibaby są ponad dwukrotnie większe od Amazona – w 2012 roku było to 160 do 86 miliardów dolarów. Wystarczy jeden dzień szaleńczego kupowania w chińskim internecie, tak zwane Święto Singli przypadające na 11 listopada (same jedynki w dacie) i Alibaba rok po roku ustanawia kolejne niebotyczne rekordy. Listopad 2013 roku przyniósł 300 mln internautów odwiedzających serwis, 50 mln z nich dokonało zakupów, które wygenerowały 158 mln przesyłek. Jednego dnia.

Pozostawiony skarb

Obecnie Alibaba przekracza kolejne granice. Według danych Financial Times utworzony przez firmę fundusz inwestycyjny on-line o bardzo poetyckiej nazwie „pozostawiony skarb" (tak dosłownie można przetłumaczyć chińskie Yue Bao) zgromadził już 81 mld dolarów. To na obecną chwilę czwarty co do wielkości fundusz do transakcji pieniężnych na świecie. Yue Bao przyciągnął więcej inwestorów niż tradycyjne fundusze akcji z rynku finansowego, 81 wobec 77 mln chętnych. Chętnych przyciąga możliwość zarobienia więcej niż na tradycyjnych lokatach. 3,35 proc. wypada o wiele słabiej niż 7 proc. oferowane przez Alibabę. Po podobne środki sięgają także inni gracze z internetowego rynku jak Tencent (komunikatory) i Baidu (wyszukiwarki). Można u nich zarobić od 6 do 10 proc.

Wszystko to sprawia, że banki tracą klientów i muszą zastanowić się nad tym, jak skutecznie ich do siebie przyciągnąć. Szacunki analityków zakładają, że wkrótce na funduszach online może się znaleźć nawet 8 proc. wszystkich bankowych depozytów. Trend lokowania pieniędzy w tej nowej wirtualnej bankowości może zmniejszyć wpływ głównej stopy procentowej na zachowania konsumentów. Na razie niecałe 100 mld dolarów ulokowanych w tej bankowości to i tak kropla w morzu całej gospodarki Chin, której wartość określa się na 9 bilionów dolarów. Jednak wiadomo, że internetowe biznesy wiążą się z gwałtownym przyrostem użytkowników i jeżeli w bardzo szybkim tempie możemy patrzeć, jak Alibaba zwiększa swoje zyski z e-handlu, podobnie może niedługo stać się na rynku e-bankowości. Gdy zgromadzone w funduszu online kwoty sięgały 40 mld dolarów, Alibaba notowała 250 mln dolarów rocznie zysku z opłat obsługi swoich użytkowników.

Krach na horyzoncie

Na razie jeszcze żaden krach nie dotknął tych „pozostawionych skarbów", ale wyższa niż państwowa stopa oprocentowania musi nieść ukryte gdzieś ryzyko. Chiny niedawno doświadczyły bezprecedensowych w historii kłopotów - pierwszy raz w historii chińskiego rynku kapitałowego doszło do niewypłacalności firmy. Padło na producenta kolektorów słonecznych Chaori, ale takich sytuacji może być w przyszłości więcej. Problemy mogą wynikać ze zwiększającej się liczby WMP, czyli produktów do zarządzania majątkiem. Stały się one w ostatnich latach poważnym kanałem pozyskiwania depozytów. Stopa zwrotu z takich inwestycji była spora, chętnych do szybkiego zarobku nie brakowało, a banki musiały oferować coraz wyższe zyski z WMP, by wyprzedzić działania konkurencji. Spirala nakręcała się w bardzo szybkim tempie, co przy braku regulacji tego typu produktów i przeznaczaniu pozyskanych w ten sposób pieniędzy  na zakup niezbyt przejrzystych aktywów musiało dojść do załamania. W skrócie na chińskim rynku pojawiła się piramida finansowa. Alibaba musi dbać o swoje dobre imię, ponieważ na horyzoncie czeka firmę największe wyzwanie w historii – debiut na giełdzie.

IPO też na horyzoncie

Wejście na giełdę takiego giganta, jak Alibaba, oznaczać będzie ogromne zyski praktycznie dla wszystkich. Obecnie trwa bitwa o to, kto zajmie się obsługą tego IPO. Wiadomo, że majątek Joe Tsaia powiększy się automatycznie o 2 mld dolarów. Zyska także Yahoo, do którego należy 24 proc. akcji kupionych jeszcze w 2005 roku. Nie bez znaczenia będzie to także dla japońskiego Softbanku, który trzyma w portfelu 37 proc. akcji koncernu. Wiadomo także, kto na tym wejściu na giełdę straci. Alibaba pierwotnie planowało debiut na rodzimej giełdzie w Hong Kongu, ale miejscowi regulatorzy nie zgodzili się na to, by do wąskiego grona założycieli firmy należał decydujący głos wśród pozostałych akcjonariuszy. Giełda w Hong Kongu nie zezwala na tak zwane „dual class listing", czyli uprzywilejowane pakiety akcji, dzięki którym nawet podczas giełdowego obrotu właściciel nie traci decydującego głosu. Chiński internet jest otoczony wielkim wirtualnym murem, ale w jego obrębie znajduje się rzesza odbiorców, którzy są w stanie wygenerować ogromne zyski dla firm. Ponad 600 mln internautów z Państwa Środka, o które Alibaba walczy ze wspominanym Tencentem i Baidu. Wiadomo, że IPO odbędzie się najprawdopodobniej na Wall Street. Nie wiadomo jeszcze, na jakim parkiecie oraz czy do tego debiutu dojdzie w tym roku, ale na pewno warto czekać.

Doktor miedź jest chory

Wiadomo niestety, że chińską gospodarkę czeka kolejny test związany z zapaścią na rynku miedzi. Ten surowiec jest cenionym wskaźnikiem koniunktury na pozostałych rynkach, dlatego często mówi się o nim z szacunkiem, doktor miedź. Niestety, miedzi jest obecnie za dużo, a to powoduje spadek ceny surowca. Niedawna decyzja o niewypłacalności firmy Chaori pociągnie za sobą konieczność wykupienia jej długów. Może dojść do efektu domina, a wtedy firmy będą zmuszone uciekać się do pomocy banków. Finansiści sami będą potrzebowali więcej środków, dlatego będą musiały ruszyć własne zabezpieczenia ulokowane głównie w miedzi. Nadpodaż surowca na rynku doprowadzi do spadku jego cen. Zapaść może być tak duża, że już teraz porównuje się miedź do chińskiego odpowiednika bitcoinów. 11 marca doszło do największego od 4 lat tąpnięcia w cenach surowcu – cena miedzi spadła aż o 8,3 proc. w ciągu jednego dnia.

Analitycy ostrzegają, że jeżeli nie wprowadzi się zmian, Chiny mogą wejść na drogę japońskiej deflacji. Wtedy możemy mieć do czynienia z kilkoma straconymi dekadami, które silnie odbiją się na światowej gospodarce.

Chodzi o Alibabę, chińskiego odpowiednika serwisu Amazon. Prawdziwie chiński sposób robienia interesów. Wszystko musi być zwielokrotnione, powiększone i bijące konkurencję na głowę. Obroty Alibaby są ponad dwukrotnie większe od Amazona – w 2012 roku było to 160 do 86 miliardów dolarów. Wystarczy jeden dzień szaleńczego kupowania w chińskim internecie, tak zwane Święto Singli przypadające na 11 listopada (same jedynki w dacie) i Alibaba rok po roku ustanawia kolejne niebotyczne rekordy. Listopad 2013 roku przyniósł 300 mln internautów odwiedzających serwis, 50 mln z nich dokonało zakupów, które wygenerowały 158 mln przesyłek. Jednego dnia.

Pozostało 90% artykułu
Biznes
„Rzeczpospolita” o perspektywach dla Polski i świata w 2025 roku
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Czy Polacy przestają przejmować się klimatem?
Biznes
Zygmunt Solorz wydał oświadczenie. Zgaduje, dlaczego jego dzieci mogą być nerwowe
Biznes
Znamy najlepszych marketerów 2024! Lista laureatów konkursu Dyrektor Marketingu Roku 2024!
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Biznes
Złote Spinacze 2024 rozdane! Kto dostał nagrody?