Śląskie kopalnie do poprawki

Nie ma sensu utrzymywać w ruchu nierentownych zakładów. Można zrezygnować z ich eksploatacji z opcją powrotu, gdy za 10 czy 20 lat sytuacja zmieni się i wydobycie znów będzie opłacalne – mówi Mirosław Taras, doradca firmy PD Co.

Publikacja: 25.03.2014 07:06

Śląskie kopalnie do poprawki

Foto: Dziennik Wschodni, Bartłomiej Żurawski Bartłomiej Żurawski

Polskimi złożami węgla coraz częściej interesują się prywatni inwestorzy, w tym również zagraniczni, m.in. należąca do australijskiego Prairie Downs Metals firma PD Co. Czy obecna trudna sytuacja w branży, związana ze spadającymi cenami węgla, może zniechęcić ich do inwestowania w naszym kraju?

Mimo tego, co się dzieje na światowym rynku węgla, Polska wciąż jest dobrym miejscem do inwestycji w sektor wydobywczy. Przede wszystkim mamy bogate złoża węgla, czy to w Zagłębiu Śląskim czy Lubelskim, w dużym stopniu już udokumentowane, nienajgorsze warunki prawne do prowadzenia działalności oraz stabilną sytuację gospodarczą i polityczną. Widzę duży potencjał do budowania w naszym kraju kopalń, które mogą tanio produkować surowiec. A to kwestie dla inwestorów kluczowe, zwłaszcza, w kontekście niepewności co do tego, jak dalej rozwinie się sytuacja za naszą wschodnią granicą.

Konflikt na Ukrainie może więc paradoksalnie pomóc polskiej branży węglowej?

Powiem więcej – może pomóc węglowi w Europie. Do tej pory polityka Unii Europejskiej ograniczała rozwój tej branży forsując zbyt ambitną politykę klimatyczną. Liczę na to, że w obliczu niepewnej sytuacji na Wschodzie, a więc i niepewności dostaw surowców z tamtej części świata, Unia opamięta się i węgiel znajdzie właściwie sobie miejsce w miksie energetycznym państw członkowskich.  Tak dzieje się już np. w Niemczech, gdzie buduje się nowe elektrownie węglowe. Dzięki temu zapotrzebowanie na węgiel w Europie wciąż będzie duże i inwestorom będzie opłacało się budować w naszym kraju nowe kopalnie.

Prace poszukiwawcze prowadzone przez PD Co dają nadzieję na uruchomienie wydobycia na Lubelszczyźnie?

Firma kończy już wiercenia poszukiwawcze i będzie teraz tworzyć dokumentację geologiczną. Wyniki badań są bardzo obiecujące, ale aby przejść od projektu do eksploatacji potrzeba czasu. Po udokumentowaniu złóż przyjdzie pora na złożenie wniosku o koncesję wydobywczą. Spodziewam się, że taki wniosek może zostać złożony w 2016 r. Po otrzymaniu koncesji możliwe będzie rozpoczęcie budowy kopalni, która potrwa co najmniej 6 lat. To normalne w tej branży horyzonty czasowe i wszyscy zdają sobie z nich sprawę. Na razie nie ma obaw, by firma miała wycofać się z projektu.

Dziś na Lubelszczyźnie fedruje tylko LW Bogdanka. Jednak chętnych jest  więcej. Oprócz PD Co, koncesję poszukiwawczą na tych terenach ma też Kompania Węglowa. Czy wobec problemów śląskich kopalń, region ten może w dalszej perspektywie prześcignąć Śląsk i stać się centrum polskiego górnictwa?

Nawet jeśli tak się stanie, to nie wcześniej niż za 20 – 30 lat. Z pewnością przed Zagłębiem Lubelskim jest przyszłość. Koszty produkcji są tu niższe niż w większości śląskich kopalń, a lokalni producenci będą konkurencyjni na rynku również wobec węgla z importu. Jednak o tym, jak górnictwo w tym regionie się rozwinie, zależeć będzie od tego, czy inwestorom uda się pozyskać finansowanie na realizację swoich projektów. Jeśli znajdą się pieniądze i powstanie nie jedna, a kilka kopalń węgla na Lubelszczyźnie, to automatycznie, w tej perspektywie czasowej, rynkowy udział śląskiego węgla straci na znaczeniu. Tym bardziej, że część śląskich kopalń już dziś działa na granicy rentowności, a dalsze pogarszanie się sytuacji na rynku węgla może skłaniać niektóre z nich do ograniczenia zasobów operacyjnych, a więc tych, których wydobycie uznaje się za ekonomicznie opłacalne.

Na taki krok zdecydował się już New World Resources, którego czeskie kopalnie operują na tym samych złożach co śląskie spółki. NWR znacząco skrócił czas życia swoich kopalń, dostosowując go do skorygowanych w dół długoterminowych cen węgla. Czy na ten sam krok mogą zdecydować się również polskie spółki?

Sytuacja każdej kopalni jest inna. Są zakłady na Śląsku, takie jak Ziemowit, które osiągają znakomite wyniki i bardzo dobre rentowności, porównywalne do Bogdanki.  Inne radzą sobie bardzo słabo, bo mają gorsze warunki geologiczne i znacznie wyższe koszty eksploatacji. Oczywiście wzrost kosztów produkcji i dalszy spadek cen węgla mogą spowodować, że spółki będą zmuszone do weryfikacji swoich zasobów operacyjnych i być może do skrócenia czasu życia niektórych kopalń. Nie przewiduję jednak, by to miało miejsce w przypadku giełdowych firm: Jastrzębskiej Spółki Węglowej czy Bogdanki. Nie sądzę też, żeby polskie kopalnie fedrowały węgiel krócej  niż przez najbliższe 20 lat.

A co dalej?

20 lat to bardzo długi czas, wiele może się wydarzyć i prognozowanie co będzie się działo dalej jest szalenie trudne. Ograniczeniem dla rozwoju branży może być zaostrzona polityka klimatyczna UE. Z drugiej strony, motorem dla dalszego rozwoju górnictwa są nowe technologie, które w znaczny sposób mogą poprawić efektywność wydobycia.  Wiele będzie zależeć też od cen surowców na świecie, a tego nie sposób dziś przewidzieć.

Zarządy węglowych spółek muszą ograniczać koszty, ale w wielu kwestiach mają związane ręce – np. w kwestiach pracowniczych z uwagi na silne związki zawodowe. Widzi Pan szansę na poprawę efektywności śląskich kopalni?

Widzę kilka obszarów, które wymagają poprawy. Zacznijmy od wydajności robót górniczych, która wciąż jest niska. Winne są tu nie tylko trudne warunki geologiczne, ale też niewłaściwy sprzęt czy niewłaściwa organizacja pracy. Po drugie, należałoby doinwestować te zakłady, które są najbardziej rentowne. W tym przypadku zakup dobrego sprzętu, który nie będzie ulegał ciągłym awariom to podstawa. Do tego warto też popracować nad jakością wydobycia, by to co wyjeżdża spod ziemi było czystym węglem, a nie węglem wymieszanym z kamieniami.  Kolejną sprawą jest wygaszanie produkcji w tych kopalniach, które z uwagi na złe warunki geologiczne i wysokie zagrożenie dla bezpieczeństwa pracowników, są z góry skazane na brak efektywności. Tu rentowności nie uda się przywrócić i nie ma sensu utrzymywać takich zakładów w ruchu.

Proponuje Pan zamykanie trwale nierentownych kopalń? To wywołałoby falę protestów społecznych na Śląsku i mam wątpliwości, czy którykolwiek z prezesów spółek węglowych  zdecydowałby się na taki krok.

Nie chodzi o to, żeby kopalnie wyburzać i zamykać na stałe. Można zrezygnować z ich eksploatacji z opcją powrotu, gdy za 10 czy 20 lat sytuacja zmieni się i wydobycie znów będzie opłacalne. Nie chodzi też o to, żeby kopalnie wygaszać z dnia na dzień i masowo zwalniać górników. To proces, podczas którego część pracowników przejdzie na emerytury, część może dobrowolnie odejść za odprawą, a pozostali mogą przejść do innych zakładów. Taka racjonalna likwidacja najsłabszych kopalń dzieje się już od lat w Niemczech – z pomocą państwa i z pomocą środków unijnych. U nas z kolei priorytetem jest wydobycie, a nie efektywność ekonomiczna. Na rezygnację z fedrowania nierentownych ścian nie pozwalają polskie przepisy i dopóki się one nie zmienią jedynym wyjściem jest zamknięcie całej kopalni. Ale to wymagałoby zmiany horyzontu myślowego urzędników i polityków, którzy tworzą przepisy. Obawiam się jednak, że o taką zmianę w sposobie myślenia będzie najtrudniej.

Jest pan typowany przez rynek na poważnego kandydata na szefa Kompanii Węglowej. Weźmie pan udział w konkursie?

Na to pytanie odpowiem po 25 marca, a więc po ostatecznym terminie składania aplikacji w konkursie na prezesa zarządu Kompanii.

Rozmawiała: Barbara Oksińska

CV

Mirosław Taras

związany jest z branżą węglową od kilkudziesięciu lat. Obecnie doradza firmie wydobywczej PD Co, należącej do australijskiego Prairie Downs Metals. Jest jednocześnie prezesem Lubelskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej. Wcześniej szefował spółce Lubelski Węgiel Bogdanka.

Polskimi złożami węgla coraz częściej interesują się prywatni inwestorzy, w tym również zagraniczni, m.in. należąca do australijskiego Prairie Downs Metals firma PD Co. Czy obecna trudna sytuacja w branży, związana ze spadającymi cenami węgla, może zniechęcić ich do inwestowania w naszym kraju?

Mimo tego, co się dzieje na światowym rynku węgla, Polska wciąż jest dobrym miejscem do inwestycji w sektor wydobywczy. Przede wszystkim mamy bogate złoża węgla, czy to w Zagłębiu Śląskim czy Lubelskim, w dużym stopniu już udokumentowane, nienajgorsze warunki prawne do prowadzenia działalności oraz stabilną sytuację gospodarczą i polityczną. Widzę duży potencjał do budowania w naszym kraju kopalń, które mogą tanio produkować surowiec. A to kwestie dla inwestorów kluczowe, zwłaszcza, w kontekście niepewności co do tego, jak dalej rozwinie się sytuacja za naszą wschodnią granicą.

Pozostało 89% artykułu
Biznes
Ministerstwo obrony wyda ponad 100 mln euro na modernizację samolotów transportowych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
CD Projekt odsłania karty. Wiemy, o czym będzie czwarty „Wiedźmin”
Biznes
Jest porozumienie płacowe w Poczcie Polskiej. Pracownicy dostaną podwyżki
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Rok nowego rządu – sukcesy i porażki w ocenie biznesu
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Biznes
Umowa na polsko-koreańską fabrykę amunicji rakietowej do końca lipca