Jak podała w środę Izba Gospodarcza Hotelarstwa Polskiego (IGHP), kwiecień był kolejnym fatalnym okresem dla sektora, który wyjątkowo silnie odczuwa skutki pandemii. Mimo otwarcia branży, także prognozy pozostają mocno niepewne. Trzy czwarte hoteli deklaruje na kolejne cztery miesiące obłożenie nie wyższe niż 20 proc. O zyskach w bliskiej perspektywie nie ma nawet mowy – mają się pojawić dopiero za dwa lata.
Branżę głęboko ma rozczarować także maj. W czasie tzw. majówki hotele nie mogły jeszcze przyjmować gości, natomiast ich otwarcie od 8 maja z ograniczeniami limitów do połowy posiadanych miejsc oraz brakiem możliwości otwarcia gastronomii i usług towarzyszących, jak baseny czy SPA, najprawdopodobniej przyniesie kolejne straty. Hotelarze szacują, że przez obostrzenia strata przypadająca w obecnym miesiącu na statystyczny hotel wyniesie 320 tys. zł, a licząc na pokój hotelowy sięgnie 3,8 tys. zł. - To oznacza, że branża, z ok. 2 600 hotelami – 145 tys. pokojami hotelowymi, tylko w maju szacuje straty na minimum pół miliarda złotych – komentuje IGHP.
Nie zmieniają się niekorzystne prognozy dotyczące dalszej perspektywy. 92 proc. hoteli nie przewiduje osiągnięcia zysku z działalności operacyjnej wcześniej niż na koniec 2022 r. 60 proc. zakłada, że zyski zacznie osiągać jeszcze później. Powrót do przychodów sprzed pandemii miałby nastąpić – zdaniem 41 proc. badanych przez IGHP – w roku 2023. Ale jedna trzecia uważa, że szanse na to daje dopiero rok 2024.
Bardzo kiepsko przedstawiają się prognozy dla odbudowy segmentu gości biznesowych oraz spotkań i konferencji. Choć na usługi konferencyjne popyt wraca (85 proc. hoteli potwierdziło, że otrzymuje zapytania o możliwość organizowania spotkań biznesowych), ich organizacja jest niemożliwa ze względu na obostrzenia.
W ocenie hotelarzy, skutki pandemii są tak poważne, że na razie trudno je oszacować. Ubiegły rok był dla branży najgorszym w ostatnim ćwierćwieczu. Ponad połowa (55 proc.) hoteli odnotowała średnią frekwencję na poziomie poniżej 30 proc., a więc poniżej progu rentowności. Tylko jedna piąta miała obłożenie powyżej 40 proc. Przeszło połowa odnotowała spadek liczby sprzedanych noclegów o więcej niż 50 proc.