We wspólnym oświadczeniu trzy firmy zapowiedziały prace do 2 lat z rządami Niemiec, Francji i Włoch nad ustaleniem wymagań tych krajów wobec takich obiektów, z zamiarem podjęcia ich produkcji do 2020 r.
Unijni przywódcy poparli na grudniowym szczycie pomysł stworzenia europejskiego drona do 2020-25 r., po fiasku poprzednich prób różnych firm i krajów, spowodowanym sprzecznymi interesami narodowymi, rywalizacją firm, problemami technicznymi i brakiem rządowego wsparcia.
Dział sprzętu wojskowego i kosmicznego Airbusa wydał 500 mln euro na zaprojektowanie dronu Talarion, ale zaprzestał prac w 2012 r., bo nie otrzymał zamówień od inicjatorów tego projektu: Niemiec, Francji i Hiszpanii. Teraz stwierdził, że nie chce inwestować swoich pieniędzy. - Jesteśmy gotowi wydawać pieniądze, jakie dostajemy od klienta. Nie włożymy w to firmowych środków - oświadczył szef tego działu Bernhard Gerwert na spotkaniu z dziennikarzami w Berlinie przed salonem lotniczym ILA.
Niemcy zrezygnowały w ubiegłym roku z programu produkcji rozpoznawczego dronu Euro Hawk, opartego na Global Hawk Northrop Grummana wywierając presję na ówczesnego ministra obrony Thomasa de Maziere, który twierdził, że jest to wyrzucanie pieniędzy podatników.
Airbus oświadczył teraz, że jest pewien uruchomienia tego projektu tym razem, bo zobowiązali się do tego w grudniu przywódcy europejscy. Rząd Niemiec również zawarł w porozumieniu koalicyjnym z 2013 r. konieczność posiadania dronów.