Linie lotnicze zarobią mniej, niż planowały

Europejscy tradycyjni przewoźnicy coraz mocniej odczuwają konkurencję linii niskokosztowych. LOT podtrzymuje, że wykona tegoroczny plan.

Publikacja: 02.07.2014 18:26

Linie lotnicze zarobią mniej, niż planowały

Foto: Fotorzepa, Bosiacki Roman Bos Roman Bosiacki

Większość europejskich linii przewiduje, że w 2014 r. ich wyniki będą gorsze, niż zakładały. Najczęściej do wykonania planu zabraknie kilkuset milionów euro.

Przewoźnicy tradycyjni, których najwięcej jest właśnie w Europie, najbardziej w tej branży ucierpieli z powodu konkurencji linii niskokosztowych. Europa jest nieduża, najdłuższe loty trwają niewiele ponad cztery godziny, więc pasażer bez problemu może się przemieścić w niezbyt komfortowych warunkach i nie protestuje – bo płaci najczęściej mniej.

Jednym z wyjątków jest LOT. – Nasze wyniki są zgodne z budżetem – mówi „Rz" prezes linii Sebastian Mikosz. To znaczy, że LOT, tak jak zamierzał, wypracuje w tym roku 70 mln zł z działalności podstawowej, czyli z latania.

Kłopotów nie mają też Austrian Airlines i szwajcarski Swiss. Ale obie linie przeszły głęboką restrukturyzację. Podobnie jak w LOT, koszty cięto „do kości". – Podstawą naprawiania naszego biznesu jest przyjęcie do wiadomości, że nie ma co marzyć, by przetrwać, nie zmieniając całych struktur – mówi „Rz" Harry Hohmeister, prezes Swissa. – Nie uda się to, jeśli linie operują ze starymi kontraktami na zatrudnienie pracowników, jakie obowiązywały jeszcze w czasach świetności linii narodowych. Nie jest już możliwe utrzymywanie zasady starszeństwa wśród pilotów – dodaje.

Jego zdaniem inaczej Europa nie będzie w stanie sprostać konkurencji przewoźników znad Zatoki Perskiej i linii tureckich. – Zresztą nie tylko same linie muszą się zmieniać – wskazuje. – Także i Europa musi się zmienić, aby nasze linie stały się konkurencyjne na tle reszty świata. Nie stanie się tak, jeśli nie dojdzie do liberalizacji usług na lotniskach i nie powstanie wreszcie Jednolite Niebo w Europie, czego nie możemy się doczekać – podkreśla.

– LOT wyraźnie ucieka do przodu, mimo wszystkich ograniczeń, jakie narzuca konieczność skorzystania z pomocy publicznej – mówi austriacki analityk lotniczy Kurt Hoffman. I podkreśla, że praktycznie już pewna zgoda Komisji Europejskiej na pomoc publiczną będzie oznaczała dla linii nowe otwarcie. Hoffman pozytywnie ocenia plany LOT na „po restrukturyzacji", zwłaszcza powiększenie floty do 12 dreamlinerów z obecnych sześciu maszyn.

Niedawno Mikosz powiedział, że plany idą znacznie dalej, a cała flota długiego i średniego zasięgu może zwiększyć się nawet do 100 samolotów. Zaś kierunkiem, gdzie linia zamierza się rozwijać, jest Azja i Daleki Wschód, by zrównoważyć silną pozycję linii w lotach nad Atlantykiem. – Teraz linia musi więc podjąć decyzję w sprawie maszyn średniego zasięgu – podkreśla Hoffman. O tym zresztą prezes LOT rozmawiał ze wszystkimi producentami samolotów podczas niedawnego WZA Międzynarodowego Stowarzyszenia Przewoźników Powietrznych w Dausze, stolicy Kataru.

LOT szuka pieniędzy gdzie się da. Wprowadził „lepszą" klasę ekonomiczną, ale i najniższą taryfę Economy Simple. Co tydzień ogłasza promocje. Ale i inwestuje, np. w LOT Travel, który ma być biurem podróży przewoźnika. Np. wycieczka do Billund (czyli  do Legolandu) w ubiegłym miesiącu sprzedała się na pniu.

LOT wraca na radary analityków. Przyznają oni, że na początku 2013 r., kiedy linia zwróciła się do rządu o pomoc publiczną, a dreamlinery stały na ziemi, bo dochodziło do incydentów z bateriami, LOT praktycznie był skazany na straty.

– Z takiej trudnej sytuacji można wiele się nauczyć – uważa Harry Hohmeister. – Nasz Swissair wręcz zbankrutował, ale wiele to nas nauczyło. Wiedzieliśmy już, jakich błędów nie możemy popełnić. Ale to nie wystarczy. Restrukturyzacja to proces ciągły – mówi.

Problem rynku w Europie to także nadwyżka podaży. Borykają się z tym Lufthansa, Finnair, Aer Lingus, SAS i Icelandair. Wszystkie te linie co jakiś czas mają potężne problemy z załogami, które albo grożą strajkami, albo te groźby spełniają.

Lufthansa z powodu kwietniowego strajku pilotów straciła 60 mln euro. Finnair po ugodzie z pilotami zastanawia się, gdzie zetnie 17 mln euro kosztów i zdecydował się na outsourcing personelu pokładowego. Strajkami grożą pracownicy irlandzkiego Aer Lingusa, któremu niewiele pomogły związki kapitałowe z Etihadem z Abu Zabi (Arabowie mają 3 proc. akcji). Załogi Icelandaira już strajkowały i zapowiadają kolejne akcje. Wszystkie te linie ostrzegły inwestorów, że zyski będą mniejsze od zapowiadanych.

Większość europejskich linii przewiduje, że w 2014 r. ich wyniki będą gorsze, niż zakładały. Najczęściej do wykonania planu zabraknie kilkuset milionów euro.

Przewoźnicy tradycyjni, których najwięcej jest właśnie w Europie, najbardziej w tej branży ucierpieli z powodu konkurencji linii niskokosztowych. Europa jest nieduża, najdłuższe loty trwają niewiele ponad cztery godziny, więc pasażer bez problemu może się przemieścić w niezbyt komfortowych warunkach i nie protestuje – bo płaci najczęściej mniej.

Pozostało 88% artykułu
Biznes
Ministerstwo obrony wyda ponad 100 mln euro na modernizację samolotów transportowych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
CD Projekt odsłania karty. Wiemy, o czym będzie czwarty „Wiedźmin”
Biznes
Jest porozumienie płacowe w Poczcie Polskiej. Pracownicy dostaną podwyżki
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Rok nowego rządu – sukcesy i porażki w ocenie biznesu
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Biznes
Umowa na polsko-koreańską fabrykę amunicji rakietowej do końca lipca