Prawie połowa lekarzy, którzy w ciągu pięciu lat chcą zrezygnować z prowadzenia własnych gabinetów, nie znajdzie następcy. Brak lekarzy najdotkliwiej dotknie regiony wiejskie.
Problemem niemieckich lekarzy jest... wiek. Jedna czwarta wszystkich praktykujących jest już po 60. i szykuje się na emeryturę. Niemieccy lekarze przechodząc na emeryturę sprzedają swoje gabinety młodszym następcom. Jednak jak wynika z najnowszych badań zaledwie 39 proc. z nich znajdzie chętnych na przejęcie swoich praktyk.
Lekarze narzekają nie tylko na brak następców, ale także na rosnącą biurokrację i presję finansową. Przeciętnie niemieccy lekarze pracują po 54 godzin tygodniowo, przyjmując codziennie po 45 pacjentów. Wielu narzeka, że ma za mało czasu dla każdego pacjenta.
Według związku lekarzy w Niemczech brakuje ponad 2600 lekarzy pierwszego kontaktu, a także 2 tys. lekarzy rożnych specjalizacji - w tym 1250 psychoterapeutów
Mimo, że liczba lekarzy w Niemczech sukcesywnie rośnie - w ubiegłym roku o około 8,5 tysięcy, to w niektórych regionach wiejskich kraju ich brakuje. I to mimo zabiegów kas chorych i związków lekarskich, by zachęcić młodych ludzi do studiowania medycyny. Co roku związki walczą o zwiększenie liczby miejsc na uczelniach medycznych oraz o wyższe pensje dla lekarzy. Natomiast kasy chorych wskazują, że za dużo lekarzy pierwszego kontaktu otrzymuje zezwolenie na prowadzenie gabinetu w aglomeracjach miejskich. Lekarzy tych brakuje potem bardzo w innych regionach kraju.