Za baryłkę ropy gatunku Brent płacono w czwartek po południu 76 USD , a za baryłkę gatunku WTI zaledwie 72 USD, najmniej od czterech lat.

Ceny surowca spadały, gdyż traderzy spodziewali się, że wiedeńskie spotkanie ministrów z krajów członkowskich Organizacji Państw Eksportujących Ropę Naftową (OPEC) nie przyniesie decyzji w sprawie cięć produkcji. Rynkowe przewidywania okazały się trafne - po godz. 16 ogłoszono, że skoordynowanych cięć w produkcji nie będzie.

Front przeciwko cięciom

Do zmniejszenia produkcji, mającego zahamować spadek cen wzywała od dłuższego czasu Wenezuela a także nie należąca do OPEC Rosja - tańsza ropa mocno uderza w ich gospodarki.

Rafael Ramirez, wenezuelski minister ds. ropy twierdził, że dziennie produkowanych jest o 2 mln baryłek surowca za dużo. Na ograniczenie produkcji nie chciała się jednak zgodzić Arabia Saudyjska. Ali al-Naimi, jej minister ds. ropy, jeszcze przed rozpoczęciem spotkania OPEC mówił, że cięcia produkcji są niepotrzebne, gdyż "rynek ustabilizuje się sam". W czwartek deklarował zaś, że arabskie państwa znad Zatoki Perskiej osiągnęły w tej sprawie wspólne stanowisko, czyli zbudowały front przeciwko cięciom produkcji.

Ali Saleh al-Omair, kuwejcki minister ds. ropy mówił, że OPEC musi zaakceptować rynkową cenę zarówno jeśli wynosi ona 60 USD za baryłkę jak i 100 USD za baryłkę. Adel Abdel Mehdi , iracki minister przemysłu naftowego przyznał zaś, że dla niego granicą są ceny wynoszące 65-70 USD za baryłkę. Bogatsze kraje kartelu z reguły mają niższe koszty wydobycia, więc mogą sobie pozwolić na spadek cen w nadchodzących miesiącach, ale cięciom wydobycia sprzeciwia się również Iran, zaliczany do państw mocniej dotkniętych naftową przeceną.