Z pismem datowanym 21 kwietnia zapoznali się też członkowie rady Renaulta, niektórzy uznali je za ostrzeżenie przed działaniami odwetowymi. — Mamy do czynienia z realną ale cichą walką o wpływy — stwierdziła jedna z 2 osób znających sprawę. Przedstawiciele rządu podali jedynie, że minister skierował pismo do Ghosna, odmawiając komentarzy.
Udział skarbu państwa w Renault i wpływ na Nissana, w którym francuska grupa ma 43,4 proc. jest od dawna delikatną kwestią. Krytycy sojuszu i Japonia obawiają się, że Paryż może chcieć przedkładać swe interesy nad interes obu firm. Nissan ma w Renault 15 proc., ale bez prawa głosu, co jest kolejnym punktem niepokojącym Tokio, bo oznacza, że Nissan jest pod kontrolą francuskiej firmy.
Władze francuskie ogłosiły 8 kwietnia, że tymczasowo zwiększyły udziały w Renault z 15 do 19,7 proc. Macron wyjaśnił że to pozwoli zablokować próby Renaulta wyłączenia się od nowej uchwały przyznającej podwójne prawa głosu długoletnim inwestorom, w tym rządowi.
Carlos Ghosn zaproponował utrzymanie zasady „jedna akcja jeden głos", która ma być głosowana na WZA 30 kwietnia i potrzeba dwóch trzecich dla zatwierdzenia jej. Rząd zwiększając swe prawa głosu z 17 do 30 proc. osiągnie niemal blokującą mniejszość i zablokuje taką propozycję, nawet jeśli ograniczy swe udziały do 15 proc., jak obiecał.
Renault uratował Nissana od bankructwa w 1999 r., ale japoński parter przerósł swego wybawiciela i teraz przypada na niego dwie trzecie z łącznych 8 mln pojazdów sprzedawanych na świecie, wypracowuje też większy zysk.