Airbus przewiduje, że w ciągu najbliższych 20 lat popyt na nowe samoloty wyniesie 32 585 o wartości 4,9 bln dolarów wobec 31 358 za 4,6 bln, co zakładał we wrześniu. Firma z Europy obniżyła za to prognozę wzrostu przewozu pasażerów na świecie do 4,6 proc. rocznie z poprzednich 4,7. Zdaniem szefa pionu sprzedaży, Johna Leahy, rosnąca klasa średnia w krajach rozwijających się wpłynie na zwiększenie przewozów w powietrzu.
- Kiedy ludzie mają odpowiednie dochody, to wykorzystują je do latania - dodał.
Zdaniem Europejczyków, segment samolotów wąskokadłubowych wykaże popyt na 22 927 sztuki, wcześniej było to 22 071, na samoloty szerokokadłubowe i do przewozu frachtu przypadnie 9658. Leahy sprecyzował odnośnie do tej drugiej kategorii, że Airbus zakłada popyt na 1550 bardzo duże samoloty, o 49 więcej niż we wrześniu. W ubiegłym tygodniu Boeing zmniejszył własne przewidywania dla maszyn 4-silnikowych i A380 do 540 z 620 sprzed roku.
- Bardzo duże samoloty będą kupowane w następnych 20 latach, my nie możemy tylko zwiększyć wydajności - uznał Leahy i wskazał na zatłoczenie na lotniskach jako powód urywania większych samolotów.
Prezes Airbusa, Fabrice Bregier stwierdził przed salonem, że decyzja Boeinga o obniżeniu prognozy sugeruje, iż rezygnuje ze swego B747-8, który też słabo sprzedaje się. Przedstawicie koncernu z USA mówili na salonie o dużym popycie na wersję cargo tych maszyn, bo ożywia się rynek przewozu frachtu.