Prezes NBP stwierdził we Wrocławiu, że bank może udostępnić, jeżeli zajdzie potrzeba, swapy na dolara, euro i franki szwajcarskie. W ten sposób NBP chce pomagać instytucjom komercyjnym na wypadek, gdyby płynność na rynku była ograniczona.

To już nie pierwsze instrumenty walutowe oferowane przez NBP. Jeszcze w 2009 r. bank centralny próbował ulżyć bankom, oferując swapa CHF/PLN. Teoretycznie dzięki niemu banki komercyjne nie musiałby dwukrotnie wymieniać walutę na rynku międzybankowym, aby zapewnić finansowanie kredytów hipotecznych we franku (para CHF/PLN jest niepłynna, aby pozyskać franka, trzeba złoty wymienić na euro, a euro dopiero na szwajcarską walutę. Traderzy przyznają jednak, że z uwagi na relatywnie dużą marżę pobieraną przez NBP, swap  nie znalazł chętnych. Część handlujących uważa, że NBP de facto zaszkodził swoją akcję, gdyż jego propozycja  wywindowała marże na "międzybanku".

Od pewnego czasu rynki spekulują, że NBP wyjdzie z nową propozycją – szczególnie po ostatniej, gwałtownej aprecjacji franka, która zwiększyła portfel kredytów banków, co oznacza konieczność dodatkowych poszukiwań finansowania tej ekspozycji.

Swap to nic innego jak umowa między bankami, w której strony postanawiają wymienić jedną walutę na inną na określony czas. Kurs wymiany w momencie zapadania swapa jest ustalany już przy zawieraniu transakcji, w oparciu o różnicę oprocentowania depozytów w tych walutach.