– Zdolność kredytowa rosła w ciągu ostatnich miesięcy. To konsekwencja obniżenia się stóp procentowych oraz wzrostu średniej statystycznej płacy w Polsce. W ciągu roku nie zauważyliśmy natomiast znaczących zmian w podejściu banków do wyliczania zdolności kredytowej. Jednak z zapowiedzi Komisji Nadzoru Finansowego wynika, że liberalizacja rekomendacji S spowoduje znaczą poprawę i zwiększy możliwą do uzyskania kwotę kredytu – mówi Elżbieta Kopka, ekspert firmy Invigo.
Analitycy Invigo wzięli pod uwagę wysokość przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia – 3640 zł brutto, czyli około 2602 zł na rękę – i sprawdzili w bankach, ile są gotowe pożyczyć na mieszkanie singlowi oraz rodzinie z dwojgiem dzieci. Okazało się, że osoba, która nie ma żadnych zobowiązań (a 450 zł miesięcznie stanowią koszty utrzymania), może dziś liczyć na 190 tys. zł kredytu.
– Maksymalna rata, jaką kredytobiorca może opłacać, wynosi 1252 zł miesięcznie w przypadku kredytu w złotych. Jednak niewielki limit na karcie kredytowej czy w koncie oraz 300 złotych miesięcznej raty kredytu gotówkowego, znacznie obniżają zdolność kredytową singla. Ciągle dostanie jednak 142 tys. zł – zwraca uwagę Elżbieta Kopka.
W przypadku rodziny (2+2), która miesięczne ma do dyspozycji 5205 zł (oboje rodzice zarabiają średnią krajową i mają stałą umowę o pracę), to przy założeniu, że nie ma ona żadnych innych zobowiązań, może pożyczyć na mieszkanie nawet 404 tys. zł. Przy średniej cenie transakcyjnej mkw. lokalu w Warszawie starczyłoby to na kupno 50 mkw. – Jednak dodatkowe obciążenia domowego budżetu, np. raty niewielkich kredytów gotówkowych lub limity w kontach znacznie obniżą wysokość potencjalnego kredytu. Mimo to banki i tak pożyczą jej ok. 356 tys. zł – dodaje Elżbieta Kopka.
Eksperci zwracają uwagę, że mimo teoretycznie wysokich kwot, jakie banki są skłonne pożyczyć na mieszkanie, wciąż wiele osób nie zarabia wystarczająco dużo, aby kredyt dostać.– Banki, wskutek kolejnych rekomendacji Komisji Nadzoru Finansowego, wciąż dość restrykcyjnie wyliczają zdolność kredytową. To skutkuje słabnącym popytem na rynku nieruchomości – podkreśla Michał Poręcki z firmy Nowy Adres.