Chodzi o to, że zgodnie z rosyjskim prawem bankowym, filie nie podlegają nadzorowi rosyjskich urzędników; nie są też zobowiązane do przesyłania sprawozdań z działalności do banku centralnego. Od dziś, jeżeli zagraniczny bank chce wejść do Rosji, musi to zrobić albo we współpracy z rosyjskim bankiem, albo powołując spółkę zależną na prawie rosyjskim.

Sankcjonuje to już istniejący stan. Banki posiadające filie wycofały się już z Rosji, np. hiszpański Santander, brytyjski Barcleys czy holenderski Robobank. Wycofujące się banki uzasadniały to brakiem poczucia bezpieczeństwa działalności, panującą korupcją i skomplikowanym, często zmienianym prawem.

Ci, którzy zostali, a jest ich niewielu, mają w Rosji oddziały pracujące na prawe miejscowym. Najlepiej radzi sobie włoski Unicredit, który wchodzi do pierwszej dziesiątki największych na rynku pod względem aktywów. Jest też dobrze zamocowany politycznie. Były prezes Alessandro Profumo został na początku 2011 r doradcą prezesa Sbierbanku Hermana Grefa. Po kilku miesiącach wszedł do rady jako dyrektor niezależny z pensją ok. 0,6 mln dol.. W drugiej dziesiątce jest rosyjski oddział austriackiego Raiffeisenbank.