To przełomowy rok pod kątem ESG. Największe firmy właśnie zbierają dane, by w przyszłym roku opublikować pierwsze raporty niefinansowe ze swojej działalności za rok 2024. Teoretycznie małe firmy mogłyby mieć jeszcze sporo lat spokoju, ale nie mają, bo dostosowania się do wymagań ESG, raportowania ilości emitowanego dwutlenku węgla, a także ujawniania danych dla środowiska (Environment), spraw społecznych (Social) oraz korporacyjnych (Governance) od małych firm wymagają ich wielcy klienci, nierzadko – globalni dostawcy.
– Zarówno globalni producenci towaru, jak i sieci handlowe coraz częściej wymuszają na swoich dostawcach, by na etykiecie była deklaracja środowiskowa, która wskazuje na zmniejszenie obciążeń środowiska – mówi Bartosz Urbaniak, szef bankowości agro na Europę Środkowo-Wschodnią i Afrykę.
Czytaj więcej:
Firmy coraz bardziej wyczuwają więc, że opłaca im się zmienić organizację pracy, źródło energii czy ujawniać dane zgodnie z wymaganiami ESG, nie tylko po to, by zdobyć nowych klientów, ale często nawet po to, by utrzymać dotychczasowych partnerów.
Kto zarobi na ESG? Na pewno banki
Okazję wyczuwają też banki. Już trzy banki oferują swoim klientom kalkulator do obliczenia śladu węglowego firmy. BNP Paribas prowadzi też projekt dla rolników, który pokazuje, jak ESG wchodzi oddolnie do polskiego biznesu.