– Europejski Bank Centralny musi zrobić w sprawie stóp więcej, niż wyceniają rynki – stwierdziła na czwartkowej konferencji prasowej Christine Lagarde, prezes EBC.

Jej bank centralny podwyższył w czwartek stopy o 50 pb. Główna wzrosła do 2,5 proc., a depozytowa do 2 proc. Nieco zwolnił tempo zacieśniania polityki pieniężnej – wszak na dwóch poprzednich posiedzeniach podwyższał stopy po 75 pb. EBC w swoim komunikacie zapowiedział, że będzie je podnosił „znacząco, w stabilnym tempie”, aż będą one wystarczająco wysokie, by inflacja wróciła do celu wynoszącego 2 proc. Lagarde wyjaśniła, że oznacza to serię podwyżek po 50 pb.

Dzień wcześniej stopy procentowe podwyższył o 50 pb. amerykański Fed. Główna stopa wzrosła do przedziału 4,25–4,5 proc., najwyższego od 15 lat. Taka decyzja była oczekiwana przez inwestorów, ale na rynkach nie było widać radości. Amerykańskie indeksy giełdowe kończyły środową sesję umiarkowanymi spadkami, a czwartkową zaczęły od spadków. Inwestorów mogły zaniepokoić projekcje Fedu dotyczące stóp procentowych, czyli tzw. dot-plot. Sugerują one, że cykl zacieśniania polityki pieniężnej zakończy się, gdy stopa procentowa będzie na średnim poziomie 5,1 proc. (czyli dojdzie do przedziału 5–5,2 proc.). Oznacza to, że Fed może podnosić stopy nieco dłużej, niż oczekiwano.