W czwartek walne zgromadzenie mBanku zdecydowało o niewypłacaniu dywidendy i przeznaczeniu niepodzielonego zysku w wysokości 2,76 mld zł z lat ubiegłych na kapitał zapasowy, a kwotę 1,2 mld zł, pochodzącą z zysku netto za 2016 roku, pozostawiło niepodzieloną. Nie jest to zaskoczenie - podział zysku jest zgodny z rekomendacją zarządu tego czwartego co do wielkości banku w Polsce. Nie jest w stanie wypłacać dywidendy, mimo wysokich współczynników kapitałowych, z powodu zaostrzenia w grudniu polityki dywidendowej przez Komisję Nadzoru Finansowego (zadecydowały dodatkowe kryteria dla banków frankowych).
Poza tym czwartkowe walne zgromadzenie uprawniło zarząd do podwyższania kapitału zakładowego w ramach kapitału docelowego o kwotę nie wyższą niż 60 mln zł w drodze jednego lub wielokrotnych podwyższeń kapitału zakładowego poprzez emisję akcji na okaziciela. Wartość nominalna jednej akcji mBanku to 4 zł, zatem ewentualna emisja w maksymalnym rozmiarze dotyczyłaby 15 mln walorów (obecnie kapitał banku dzieli się na 42,28 mln sztuk).
Po co mBankowi kapitał docelowy? Bank chce mieć możliwość szybkiej emisji akcji w razie podwyższenia wymogów kapitałowych lub zmian regulacyjnych (może to być także jeden z elementów planu naprawy, ich tworzenia wymaga KNF). Prawdopodobieństwo emisji jest na razie bardzo niskie, ale gdyby przyjąć, że mBank miałby wyemitować maksymalną możliwą liczbę akcji (15 mln sztuk) po cenie zbliżonej do dzisiejszego kursu na GPW (383 zł), to bank pozyskałby 5,7 mld zł świeżego kapitału (obecna kapitalizacja banku na GPW to 16,2 mld zł, kapitały własne banku na koniec 2016 r. wynosiły 13,02 mld zł).