Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że frankowicze toczący sądowy spór z PKO BP w bardzo niewielkim stopniu są skłonni do zawierania porozumień. Do zamknięcia tego wydania „Rz" bank nie skomentował tej sprawy.

Na koniec września przeciw niemu toczyło się 10,8 tys. spraw dotyczących tych kredytów (cały jego frankowy portfel liczy 100 tys. umów). Od początku października oferuje możliwość zawierania ugód (na bazie pomysłu KNF) niemal wszystkim swoim frankowiczom. Do tej pory otrzymał 18,6 tys. wniosków o mediację i zawarł 2,9 tys. ugód, kolejnych 1,9 tys. mediacji zakończyło się sukcesem, ale jeszcze nie podpisano umowy.

To dla banku zła wiadomość, bo oznacza, że spuchną koszty: unieważnienie jest blisko dwuipółkrotnie droższe niż ugoda w wariancie KNF. PKO BP musi więc nadal pilnie obserwować tempo napływu kolejnych spraw sądowych: jeśli malałoby względem banków nieoferujących ugód, byłby to sygnał, że program ugód przynosi pozytywny skutek i maleje skłonność do pozywania. Jeśli byłoby odwrotnie, to oznaczałoby, że program ugód tylko „obudził" tych frankowiczów, którzy nie planowali złożyć pozwów, i jednocześnie nie odciągnął od sądów tych, którzy to rozważali (co tylko zwiększyłoby ostateczne koszty).

Czytaj więcej

PKO BP kontra frankowicze. UOKiK sprawdza, czy nie zastrasza klientów

"PKO Bank Polski dąży do rozwiązania problemu kredytów frankowych na jak największą skalę. Systematycznie kierujemy propozycje do kolejnych grup klientów będących na drodze sądowej z bankiem. Co trzeci klient, do którego skierowaliśmy do tej pory propozycję ugodową, a jest w sporze sądowym z nami, jest zainteresowany poznaniem jej szczegółów, w prawie 100 przypadkach ugody już zostały podpisane. Klienci, którzy skierowali sprawę do sądu, ponieśli wysokie koszty na rzecz kancelarii ich obsługujących, co jest dla nich naturalną przeszkodą do zmiany ścieżki na ugodową" - napisał PKO BP w komentarzu, który otrzymaliśmy już po zamknięciu wydania.