W ub. roku ta największa niemiecka instytucja finansowa zarobiła 6,5 mld euro netto, o 500 mln euro więcej niż w 2006 r. W lutym ub. roku prezes Josef Ackermann prognozował, że zysk brutto powinien wynieść 8,44 mld euro, a zwrot z kapitałów (ROE) przekroczy 25 proc. Zaprezentowane wczoraj wyniki okazały się znacznie lepsze. Zysk przed opłaceniem podatków wyniósł 8,7 mld euro, a ROE brutto 29 proc. Zarząd banku zarekomenduje akcjonariuszom dywidendę 4,5 euro na akcje, o 0,5 euro wyższą niż za 2006 r.

Podczas wczorajszej prezentacji wyników Ackermann podkreślał, że ubiegły rok był nietypowy ze względu na zawirowania spowodowane kryzysem na rynku nieruchomości w USA. – Na nas nie miał on większego wpływu, bo bardzo dobrze zarządzamy ryzykiem – wyjaśniał. Jego zdaniem banki powinny na bieżąco monitorować swoje modele ryzyka i dodatkowo mocno współpracować z nadzorem. – Dzięki temu sektor finansowy szybciej odzyska zaufanie inwestorów – mówił Ackermann.

Na pytanie, czy w Deutsche Banku może się zdarzyć taka sytuacja jak we francuskim Societe Generale (w którym jeden makler doprowadził ryzykownymi transakcjami do miliardowych strat – red.), powiedział, że według jego wiedzy nic takiego nie ma się prawa zdarzyć. Jednak Deutsche Bank rozpoczął już wewnętrzny audyt transakcji i inwestycji.

Podobnie jak w 2007 r. prezes dużo mówił o Indiach i Chinach (w Państwie Środka na początku roku DB dostał licencję bankową). Wspomniał także o Polsce jako o jednym z dwóch (poza Niemcami) głównych rynków, na których z sukcesami działa Deutsche Bank PBC (koncentruje się na obsłudze klientów detalicznych oraz małych i średnich firm), a także db kredyt, czyli sieć sprzedaży kredytów konsumenckich.

– Bieżący rok nie będzie dla nas łatwy. W Europie po rewelacyjnych dwóch latach przyszedł czas na normalność – stwierdził Ackermann. Dodał, że kierowana przez niego grupa będzie się rozwijała samodzielnie. – Nie ukrywamy jednak, że jesteśmy zainteresowani przejmowaniem innych banków – wyjaśnił prezes Deutsche Banku.