W przypadku światowego kryzysu przynależność do wielkich grup kapitałowych ma swoje minusy. Najlepiej widać to w branży bankowej. Choć kondycja finansowa polskich spółek córek jest niejednokrotnie lepsza niż ich spółek matek, większość polskich banków jest „karana” przez agencje ratingowe słabymi ocenami, które utrudniają prowadzenie biznesu i dodatkowo pogarszają złą sytuację.
Przykładów takich „kar” w ostatnich tygodniach było sporo – m.in. Fitch obniżył ocenę Banku Zachodniego WBK z A+ do BBB+. Decyzja ta odzwierciedla zmianę ratingów dominującego akcjonariusza banku – irlandzkiej instytucji AIB. Fitch uważa, że zdolność AIB do zapewnienia polskiej spółce wsparcia jest niższa niż przed kilkoma miesiącami.
Ta sama agencja zmieniła niedawno rating holenderskiej grupie ING z AA- do A+. Powodem jest m.in. pogarszająca się sytuacja ekonomiczna w Holandii, która będzie miała negatywny wpływ na bilans grupy i jej zyskowność. ING ogłosiła, że strata za ubiegły rok – według wstępnych danych – wyniesie
1 mld euro. Dla porównania – w 2007 r. bank zarobił 9,2 mld euro. Holendrzy zamierzają w tym roku obniżyć swoje koszty o 1 mld euro m.in. poprzez redukcję zatrudnienia. W Polsce ING Bank Śląski również musi stawić czoła kryzysowi. Jego ocena została zmieniona, choć ubiegły rok zakończy kilkusetmilionowym zyskiem.
Agencja Moody’s może też wkrótce obniżyć ratingi inwestycyjne Banku Handlowego, bo wcześniej dosięgło to jego właściciela, czyli Citigroup. W przypadku BRE Moody’s obniżyła perspektywę długoterminowego ratingu dla długu i depozytów banku ze stabilnej do negatywnej. Decyzja związana jest z obcięciem ratingów dla spółki matki – niemieckiego Commerzbanku.