– Postulujemy na arenie europejskiej zmiany w zakresie nadzorowania instytucji finansowych, które uruchamiają działalność w innych państwach w formie oddziału – mówi „Rz” Stanisław Kluza, przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego. – Proponujemy, aby oddział przechodził pod nadzór i system gwarantowania kraju „goszczącego”, jeśli: uzyskuje znaczną wielkość lub udział w rynku albo obsługuje klientów detalicznych, oferuje masowe produkty (np. kredyty hipoteczne) lub gdy system gwarantowania depozytów w kraju macierzystym jest zbyt mały lub niesprawny.
Postulaty przewodniczącego Kluzy bez wątpienia dotyczą Polbanku EFG, czyli oddziału greckiego Eurobanku EFG. Grecy nie kryją, że myślą o zmianie formy działalności i wystąpieniu z wnioskiem o licencję bankową. Do takiego rozwiązania przychyla się także grecki nadzór finansowy, któremu trudno jest kontrolować w Polsce coraz większy Polbank.
Dyskusję w Komisji Europejskiej o konieczności zmian w działaniu oddziałów instytucji finansowych zainicjowały problemy banków islandzkich. Kilka z nich działało w Wielkiej Brytanii w formie oddziału. Problemy finansowe tych banków mocno odczuli ich angielscy klienci, szczególnie klienci Landesbanku. System gwarantowania depozytów w Islandii był zbyt mały, żeby Brytyjczycy trzymający swoje oszczędności w oddziałach islandzkich banków mogli czuć się spokojni. W końcu Wielka Brytania zagwarantowała bezpieczeństwo lokat swoich obywateli, którzy korzystali z usług islandzkiego banku.
Anglikom szczególnie zależy na zmianie istniejących zasad. W tym państwie ponad 40 proc. bankowych aktywów należy do oddziałów zagranicznych instytucji. Centrum Analiz Społeczno-Ekonomicznych podaje, że w naszej części Europy udział oddziałów w aktywach sektora przekracza 6 proc. W Polsce oscyluje wokół tego poziomu.
[wyimek]40 proc. bankowych aktywów w Wielkiej Brytanii należy do oddziałów zagranicznych instytucji[/wyimek]