Po południu jednak trend się odwrócił. Polska waluta umocniła się do 4,09 zł za euro.
Sytuacja na polskim rynku odzwierciedlała zmiany nastrojów globalnych. Za euro płacono we wtorek przed południem nawet 1,21 dol., najmniej od kwietnia 2006 r. Późnym popołudniem, po publikacji amerykańskiego indeksu ISM (spadek mniejszy, niż spodziewali się analitycy), europejska waluta zaczęła odrabiać straty. Około godz. 21 kosztowała 1,225 dol.
– Kurs eurodolara oraz indeksy giełdowe są obecnie najlepszym wskaźnikiem nastroju inwestorów. Europa jest w epicentrum drugiej fali kryzysu. Nikt jeszcze nie wyszukuje niedowartościowanych aktywów lub walut, inwestorzy podążają za ogólnym trendem – mówi Marcin Bilbin, diler Banku Pekao.
Analitycy oceniają, że za wcześnie jeszcze na odwrócenie spadku wartości euro. – W ciągu kilku najbliższych miesięcy kurs euro sięgnie 1,15 dol. Jeżeli euro będzie się osłabiało zbyt szybko, może to wywołać interwencję Europejskiego Banku Centralnego. Jednak tylko restrukturyzacja części długów przez Grecję uspokoiłaby sytuację – mówi Steven Barrow, strateg ze Standard Banku.