O gospodarkę się nie martwię, o banki w Polsce też nie, natomiast można się obawiać o kształt bankowości w Europie. Jesteśmy na etapie pewnego uspokojenia sytuacji, natomiast nie oznacza to jeszcze końca kryzysu, który jest intelektualną porażką środowiska bankowego. Banki przez całą dekadę przekonywały nadzorców i polityków, że będą samoregulującym się sektorem, a Bazylea II jest umiejętnym sposobem na lokowanie aktywów i kapitałów, i że w związku z tym rolą regulatorów jest akceptowanie modeli ryzyka poszczególnych instytucji. Teraz wiodąca rola dużych instytucji międzynarodowych w nadawaniu tonu tej filozofii skończyła się, bo nikt im już nie uwierzy.
Z kolei Bazylea III akcentuje kapitał i płynność. Jeśli w tym kształcie zacznie obowiązywać, to w mniejszym stopniu dotknie naszą strukturę rynku.
Dla polskiego rynku wyzwaniem będzie spełnienie wymogów płynnościowych. Czy NBP i KNF powinny udostępnić nowe źródła pozyskiwania długoterminowych pasywów?
To poważny dylemat, bo funkcjonujemy w gospodarce rynkowej i zaburzanie jej mechanizmów przez jakieś regulacyjne rozwiązania nie byłoby dobre.
Jesteśmy w gorszej sytuacji konkurencyjnej niż banki ze strefy euro, które mają dostęp do tanich źródeł płynności. I choć powody tego są zrozumiałe, to nie zmienia to faktu, że dostają one łatwe i tanie pieniądze. Co prawda jedynie na 3 lata, ale polskie banki mogą sobie o takiej możliwości jedynie pomarzyć.
A czy NBP powinien udostępnić takie źródła płynności ?
Historycznie panowało przekonanie, że pieniądze z banku centralnego są ostatecznością. To się może zmienić, ale zakładam, że linie mają charakter tymczasowy, a nastroje na rynkach będą się poprawiać. Choć np. sytuacja Grecji jest w zasadzie jasna, została ona w praktyce uznana za bankruta.
Teraz uwaga inwestorów skupia się na Hiszpanii...
Ja bym tego nie demonizował. Europa wybrnie z tych kłopotów, choć nie nastąpi to tak szybko jak w Ameryce, gdzie proces decyzyjny w sytuacjach kryzysowych jest prostszy i szybszy.
Czy Polska powinna mieć plan B na wypadek rozpadu strefy euro?
Nie wierzę w upadek strefy euro. Ten projekt fundamentalnie i długoterminowo ma sens.
Czy w dyskusjach z klientami korporacyjnymi odczuwa pan obawy o spowolnienie gospodarcze?
Nie. Polska gospodarka ma dużą zdolność dostosowawczą. Jestem spokojny o eksport, choć w niektórych branżach może być on nieco mniejszy. Problematyczne może się natomiast okazać zmniejszenie skali inwestycji wspieranych dotacjami z Unii Europejskiej. Generalnie jednak jestem optymistą.
Czy po trzech miesiącach roku jest pan większym optymistą niż pod koniec roku jeśli chodzi o akcję kredytową?
Ostatnio wprowadzone zmiany regulacyjne powodują, że nowo udzielanych kredytów hipotecznych będzie znacznie mniej, a konsumpcyjnych nieco mniej. Dla BRE Banku to rok konsolidacji bilansu, a nie ekspansji kredytowej i nie będziemy się w tym segmencie rynku rozpychali. Poza tym popyt na kredyt jest umiarkowany.
Czy rynek jest przeregulowany, a niektóre rekomendacje KNF duszą akcję kredytową ?
Nie jest łatwo to ocenić. Z jednej strony regulator odpowiada za bezpieczeństwo funkcjonowania systemu bankowego, a z drugiej podaż pieniądza i dostęp do kredytu są istotnymi czynnikami pobudzającymi gospodarkę. Gdzie jest właściwe wyważenie tych proporcji, trudno w tych zmieniających się warunkach powiedzieć.
Po wybuchu kryzysu państwa wzięły większą odpowiedzialność za funkcjonowanie systemów finansowych. Dziś większy nacisk jest postawiony na ich bezpieczeństwo.
A tak na marginesie, to uważam, że stopień akceptacji penalizacji za błędy akcjonariuszy w odniesieniu do instytucji finansowych jest stosunkowo mały.
Ale chyba już minął ten moment, w którym można było ścigać i karać bankowców za wywołanie kryzysu?
Były próby ich ścigania w Stanach Zjednoczonych, ale większość się nie powiodła. Jestem zwolennikiem odroczonego wynagradzania menedżerów np. w akcjach. Choć oczywiście trudno określić jaki jest okres oddziaływania decyzji podejmowanych przez menedżerów, to takie ryzyko środowisko musi na siebie wziąć.
Można jednak odnieść wrażenie , że jeśli chodzi o zarobki prezesów, to Stany Zjednoczone zapomniały już o kryzysie. ..
W Ameryce jest skłonność do sowitego opłacania przez akcjonariuszy dobrych menedżerów. Doceniane jest to, że ktoś kreuje wartość instytucji.
A podatek bankowy jest dobrym pomysłem?
Uważam, że podatek bankowy w Polsce nie ma uzasadnienia, ponieważ w istocie jest to instrument penalizacyjny, traktowany jako rewanżyzm publiczny wobec instytucji, które zmuszone były do wzięcia wsparcia publicznego i ten aspekt w odniesieniu do naszych banków byłby nieuzasadniony. W Polsce nie było przypadku ratowania banków ze środków publicznych, bo nie było takiej potrzeby, więc ta linia argumentacji jest nietrafiona. Natomiast niewielkie prawdopodobieństwo wystąpienia takiej sytuacji w przyszłości jest. Bankowy Fundusz Gwarancyjny jest wysoko skapitalizowany jak na europejskie warunki i skalę depozytów, ale po to, żeby go jeszcze wzmocnić na wypadek wystąpienia sytuacji kryzysowej, trzeba gromadzić pieniądze na fundusz pomocowy w czasach dobrej koniunktury, a taką teraz mamy. W tym sensie, nie podatek, ale solidarnościowe obciążenie sektora na rzecz BFG jest dla mnie zrozumiałe, mimo, że taka struktura opłaty jaka jest obecnie projektowana, akurat BRE dotknie w większym stopniu niż inne banki.