mBank zamiast BRE

Chcemy jednej wspólnej nazwy. Dziś część wartości banku zostawiamy na ulicy ze względu na to, że „rozdrabniamy" się na trzy marki - mówi Cezary Stypułkowski, prezes BRE Banku.

Publikacja: 19.04.2012 20:00

mBank zamiast BRE

Foto: Fotorzepa, Pio Piotr Guzik

Niedawno pisaliśmy o tym że KNF nie zgodził się na to, aby odpowiedzialnym za zarządzanie ryzykiem był cudzoziemiec, przedstawiciel Commerzbanku....

To nie tak. Rzeczywiście miało miejsce spotkanie, w którym przedstawiciele Urzędu wyrazili pewne wątpliwości, ale w Waszej gazecie zostały one źle nazwane. Kwestie relacji nadzoru ze strategicznymi inwestorami są przedmiotem publicznej dyskusji. Regulator nie powiedział wprost, że się nie zgadza, lecz wiadomo, że stawia pewne warunki m.in. taki, że osoba odpowiedzialna za zarządzanie ryzykiem kredytowym w banku powinna znać język polski. Z własnego doświadczenia wiem, że rzeczywiście lepiej, gdy zna nasz język, ale nie uważam, że jest to warunek konieczny dla sprawnego działania.

Rygorystyczne podejście nadzoru jest także efektem doświadczeń z dawnych lat, na które nakładają się m.in. zobowiązania inwestorów, których nie spełnili, a także doza pewnej arogancji ze strony międzynarodowych, dużych instytucji. To napotyka reakcję ze strony regulatora polegającą na usztywnieniu stanowiska.

Życie prezesów banków staje się więc coraz bardziej skomplikowane, bo muszą pogodzić funkcjonowanie w ramach grupy, obowiązki związane ze statusem publicznej spółki i ze zwiększającymi się wymogami regulatora.

Czym były spowodowane ostatnie zmiany w zarządzie banku, polegające na tym, że Jarosław Mastalerz, do tej pory odpowiedzialny za obszar bankowości detalicznej  objął obszar IT, a nowym szefem detalu został Cezary Kocik, wcześniej dyrektor Multibanku?

Do tej pory mieliśmy w składzie zarządu troje Niemców desygnowanych przez Commerzbank, ale dwoje z nich wraca do Niemiec. Jedno z tych stanowisk objął przedstawiciel inwestora, a drugie pozostało wolne do obsadzenia, więc powstała okazja do wewnętrznych awansów i stąd nominacja dla nowego członka zarządu odpowiedzialnego za detal.

Ale pion bankowości detalicznej i IT to kompletnie inne dziedziny.....

Nasz segment detaliczny funkcjonował i funkcjonuje bardzo dobrze. Sukces koncepcyjny prezesa Lachowskiego wzmocnił Jarosław Mastalerz, który położył większy nacisk na  odpowiedzialność finansową tej części naszego biznesu. W BRE Banku obszar bankowości detalicznej jest technologicznie zaawansowany jak na polskie warunki, a Jarosław Mastalerz ma szerokie kwalifikacje i w związku z tym plan podniesienia mBanku na wyższe piętro związany z planowaną inwestycją wymaga połączenia takich predyspozycji.

Czy nowy mBank, który ma ruszyć pod koniec roku to projekt bardziej biznesowy czy prestiżowy?

BRE chce inwestować w ten projekt, bo widzimy, że coraz większa grupa klientów oczekuje nowego rodzaju usług. Musimy mieć zdolność wyprzedzania ich oczekiwań, chcemy patrzeć do przodu. Po raz kolejny zamierzamy napisać nowy rozdział bankowości. Perspektywa końca bieżącego roku zakłada raczej udostępnienie do testów nowej platformy niż wdrożenie.

Na czym tak naprawdę opiera się ten projekt?

Nowy mBank to intuicyjny interfejs, rozbudowane narzędzia do planowania i zarządzania finansami, lepsze wykorzystanie technologii dla urządzeń mobilnych, wygodne metody płatności oraz szereg usług dodanych, poza tymi, które tradycyjnie kojarzą się z bankowością. To także możliwość wykorzystania narzędzi, jakie dają serwisy społecznościowe. Tym moim zdaniem banki będą zdobywały rynek w kolejnych latach.

Alior , który również przygotowuje projekt nowego banku internetowego uprzedzi was, bo chce wystartować jeszcze w pierwszej połowie roku.  Czuje pan presję konkurenta?

To są takie zawody, w których mentalnie bierze się udział, ale tak naprawdę nie mają większego znaczenia. My nie stracimy skutkiem tego, że Alior wdroży coś wcześniej.

Czy nowy projekt nie jest próbą zasłonięcia ciągnącej się afery z tzw. nabitymi w mBank i pozwu zbiorowego przeciw bankowi?

Ja już  zastałem tę sytuację, ale uważam, że bank działał w dobrej wierze. Przez cały czas był i jest nadal otwarty na dialog z klientami, nigdy nie zależało nam na ukrywaniu sprawy. Wiem, że z propozycji zmiany zasad ustalania oprocentowania skorzystało już blisko 9 tys. osób. Pewna grupa chce wyjaśnić tą kwestię przed sądem i mają do tego prawo. Projekt nowego mBanku nie jest próbą odwrócenia  uwagi i nie ma z tym żadnego związku, a wynika ze zmieniających się wymagań klientów.

Gdyby mógł pan podjąć decyzję na wcześniejszym etapie sporu, to wybrał by pan wariant bardziej ugodowy czyli  porozumienia z klientami?

Z perspektywy czasu łatwo jest mówić, że można było postąpić inaczej, dziś to jednak nie ma znaczenia. Jest to pewien precedens, który pozwoli wyciągnąć wnioski na przyszłość.

Czy BRE Bank przygotowuje już nową strategię?

Przygotowaliśmy taki dokument i teraz czekamy na opinię naszego głównego akcjonariusza. Nowa strategia nie oznacza jednak rewolucyjnych zmian. BRE będzie nadal bankiem uniwersalnym, choć z większym akcentem w części korporacyjnej na bankowość inwestycyjną, a w części detalicznej na dalszą akwizycję relatywnie młodej klienteli i skok technologiczny.

Czy strategia zakłada ujednolicenie marki? Macie BRE, MultiBank i mBank ...

Chcemy jednej wspólnej nazwy. Dziś część wartości banku zostawiamy na ulicy ze względu na to, że „rozdrabniamy" się na trzy marki. Jestem zwolennikiem marki mBanku jako wspólnego brandu. To świetnie znana, jedna z najcenniejszych marek na polskim rynku.

Czy połączenie BZ WBK i Kredyt Banku zmieni układ sił na polskim rynku?

Nie sądzę. Powstanie większy bank, zbliżony do nas sumą bilansową, choć z dużo wyższymi przychodami, ale nie spowoduje to zmiany w naszym działaniu. BZ WBK jest naszym bezpośrednim konkurentem i nadal nim będzie tyle, że z większą sumą bilansową.

A czy ta fuzja wymusi jakiś ruch ze strony inwestora strategicznego BRE? Może sprzedaż polskiego biznesu, skoro są takie wyceny ...

BRE jest najlepiej rozwijającym się organicznie bankiem w Polsce. Taka jest natura tego banku. Czy byłby równie dobry i skuteczny w procesie łączenia z innym bankiem? Nie wiem, bo nie ma takiej praktyki i doświadczeń, choć nie chcę powiedzieć, że na pewno nigdy nie będzie uczestniczył w tego typu procesie. Fuzja jest jednak trudnym przedsięwzięciem.

Uważam natomiast, że dalsza konsolidacja rynku nie jest korzystna ani z punktu widzenia klienta ani regulatora. Cena płacona za wysoki stopień koncentracji rynku jest wysoka.

Kilka miesięcy temu pojawił się temat tzw. repolonizacji banków. Czy  jest on  nadal aktualny w kontekście BRE Banku?

Nie lubię określenia repolonizacja, wolę mówić o udomowieniu banków. Uważam, że zarówno NBP jak i regulatorzy rynku niewątpliwie stają przed pewnym dylematem. Muszą odpowiadać sobie na pytanie co by się stało, gdyby banki matki z różnych powodów straciły zainteresowanie polskim rynkiem, tak jak miało to miejsce w przypadku belgijskiej grupy KBC. W takiej sytuacji wcale nie jest pewne, że pojawią tłumy chętnych nabywców. Władze muszą być przygotowane na taką okoliczność.

Jakie jest prawdopodobieństwo wystąpienia takiej sytuacji?

Trudno to w tej chwili ocenić, ale w perspektywie Bazylei III europejskim bankom brakuje kilkuset miliardów euro kapitału. Gdy te wymogi zaczną obowiązywać, niektóre instytucje będą musiały zmienić swoje strategie.

Czy dziś ma pan mniej obaw o sytuację sektora bankowego niż np. rok temu?

O gospodarkę się nie martwię, o banki w Polsce też nie, natomiast można się obawiać o kształt bankowości w Europie. Jesteśmy na etapie pewnego uspokojenia sytuacji, natomiast nie oznacza to jeszcze końca kryzysu, który jest intelektualną porażką środowiska bankowego. Banki przez całą dekadę przekonywały nadzorców i polityków, że będą samoregulującym się sektorem, a Bazylea II jest umiejętnym sposobem na lokowanie aktywów i kapitałów, i że w związku z tym rolą regulatorów jest akceptowanie modeli ryzyka poszczególnych instytucji. Teraz wiodąca rola dużych instytucji międzynarodowych w nadawaniu tonu tej filozofii skończyła się, bo nikt im już nie uwierzy.

Z kolei Bazylea III akcentuje kapitał i płynność. Jeśli w tym kształcie zacznie obowiązywać, to w mniejszym stopniu dotknie naszą strukturę rynku.

Dla polskiego rynku wyzwaniem będzie spełnienie wymogów płynnościowych. Czy NBP i KNF powinny udostępnić nowe źródła pozyskiwania długoterminowych pasywów?

To poważny dylemat, bo funkcjonujemy w gospodarce rynkowej i zaburzanie jej mechanizmów przez jakieś regulacyjne rozwiązania nie byłoby dobre.

Jesteśmy w gorszej sytuacji konkurencyjnej niż banki ze strefy euro, które mają dostęp do tanich źródeł płynności. I choć powody tego są zrozumiałe, to nie zmienia to faktu, że dostają one łatwe i tanie pieniądze. Co prawda jedynie  na 3 lata, ale polskie banki mogą sobie o takiej możliwości jedynie pomarzyć.

A czy NBP powinien udostępnić takie źródła płynności ?

Historycznie panowało przekonanie, że pieniądze z banku centralnego są ostatecznością. To się może zmienić, ale zakładam, że linie mają charakter tymczasowy, a nastroje na rynkach będą się poprawiać. Choć np. sytuacja Grecji jest w zasadzie jasna, została ona w praktyce uznana za bankruta.

Teraz uwaga inwestorów skupia się na Hiszpanii...

Ja bym tego nie demonizował. Europa wybrnie z tych kłopotów, choć nie nastąpi to tak szybko jak w Ameryce, gdzie proces decyzyjny w sytuacjach kryzysowych jest prostszy i szybszy.

Czy Polska powinna mieć plan B na wypadek rozpadu strefy euro?

Nie wierzę w upadek strefy euro. Ten projekt fundamentalnie i długoterminowo ma sens.

Czy w dyskusjach z klientami korporacyjnymi odczuwa pan obawy o spowolnienie gospodarcze?

Nie. Polska gospodarka ma dużą zdolność dostosowawczą. Jestem spokojny o eksport, choć w niektórych branżach może być on nieco mniejszy. Problematyczne może się natomiast okazać zmniejszenie skali inwestycji wspieranych dotacjami z Unii Europejskiej. Generalnie jednak jestem optymistą.

Czy po trzech miesiącach roku jest pan większym optymistą niż pod koniec roku jeśli chodzi o akcję kredytową?

Ostatnio wprowadzone zmiany regulacyjne powodują, że nowo udzielanych kredytów hipotecznych będzie znacznie mniej, a konsumpcyjnych nieco mniej. Dla BRE Banku to rok konsolidacji bilansu, a nie ekspansji kredytowej i nie będziemy się w tym segmencie rynku rozpychali. Poza tym popyt na kredyt jest umiarkowany.

Czy rynek jest przeregulowany, a niektóre rekomendacje KNF duszą akcję kredytową ?

Nie jest łatwo to ocenić. Z jednej strony regulator odpowiada za bezpieczeństwo funkcjonowania systemu bankowego, a z drugiej podaż pieniądza i dostęp do kredytu są istotnymi czynnikami pobudzającymi gospodarkę. Gdzie jest właściwe wyważenie tych proporcji, trudno w tych zmieniających się warunkach powiedzieć.

Po wybuchu kryzysu państwa wzięły większą odpowiedzialność za funkcjonowanie systemów finansowych. Dziś większy nacisk jest postawiony na ich bezpieczeństwo.

A tak na marginesie, to uważam, że stopień akceptacji penalizacji za błędy akcjonariuszy w odniesieniu do instytucji finansowych jest stosunkowo mały.

Ale chyba już minął ten moment, w którym można było ścigać i karać bankowców za wywołanie kryzysu?

Były próby ich ścigania w Stanach Zjednoczonych, ale większość się nie powiodła. Jestem zwolennikiem odroczonego wynagradzania menedżerów np. w akcjach. Choć oczywiście trudno określić jaki jest okres oddziaływania decyzji podejmowanych przez menedżerów, to takie ryzyko środowisko musi na siebie wziąć.

Można jednak odnieść wrażenie , że jeśli chodzi o zarobki prezesów, to Stany Zjednoczone zapomniały już o kryzysie. ..

W Ameryce jest skłonność do sowitego opłacania przez akcjonariuszy dobrych menedżerów. Doceniane jest to, że ktoś kreuje wartość instytucji.

A podatek bankowy jest dobrym pomysłem?

Uważam, że podatek bankowy w Polsce nie ma uzasadnienia, ponieważ w istocie jest to instrument penalizacyjny, traktowany jako rewanżyzm publiczny wobec instytucji, które zmuszone były do wzięcia wsparcia publicznego i ten aspekt w odniesieniu do naszych banków byłby nieuzasadniony. W Polsce nie było przypadku ratowania banków ze środków publicznych, bo nie było takiej potrzeby, więc ta linia argumentacji jest nietrafiona. Natomiast niewielkie prawdopodobieństwo wystąpienia takiej sytuacji w przyszłości jest. Bankowy Fundusz Gwarancyjny jest wysoko skapitalizowany jak na europejskie warunki i skalę depozytów, ale po to, żeby go jeszcze wzmocnić na wypadek wystąpienia sytuacji kryzysowej, trzeba gromadzić pieniądze na fundusz pomocowy w czasach dobrej koniunktury, a taką teraz mamy. W tym sensie, nie podatek, ale solidarnościowe obciążenie sektora na rzecz BFG jest dla mnie zrozumiałe,  mimo, że taka struktura opłaty jaka jest obecnie projektowana, akurat BRE dotknie w większym stopniu niż inne banki.

Niedawno pisaliśmy o tym że KNF nie zgodził się na to, aby odpowiedzialnym za zarządzanie ryzykiem był cudzoziemiec, przedstawiciel Commerzbanku....

To nie tak. Rzeczywiście miało miejsce spotkanie, w którym przedstawiciele Urzędu wyrazili pewne wątpliwości, ale w Waszej gazecie zostały one źle nazwane. Kwestie relacji nadzoru ze strategicznymi inwestorami są przedmiotem publicznej dyskusji. Regulator nie powiedział wprost, że się nie zgadza, lecz wiadomo, że stawia pewne warunki m.in. taki, że osoba odpowiedzialna za zarządzanie ryzykiem kredytowym w banku powinna znać język polski. Z własnego doświadczenia wiem, że rzeczywiście lepiej, gdy zna nasz język, ale nie uważam, że jest to warunek konieczny dla sprawnego działania.

Pozostało 94% artykułu
Banki
Niespodziewany ruch banku centralnego Szwajcarii ws. stóp procentowych
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Banki
Szwajcarski bank centralny tnie stopy mocniej niż się spodziewano
Banki
Ludwik Kotecki, RPP: Adam Glapiński złamał naszą dżentelmeńską umowę
Banki
Były prezes państwowego banku chińskiego idzie do więzienia
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Banki
Kolejna awaria w największym polskim banku w ciągu dwóch dni