– Nie będę tego komentował. „Gazeta Wyborcza" sugeruje, że jedna ze służb mogła dopuścić się złamania prawa – mówi „Rz" Jacek Wygoda, dyrektor Biura Lustracyjnego IPN.
W środę „GW" napisała, że Tomasz Turowski – były pracownik Ambasady RP w Moskwie – mógł się przyznać do tego, iż był funkcjonariuszem komunistycznego wywiadu, w tajnym oświadczeniu lustracyjnym, którego nie zna IPN.Czytaj także w tygodniku "Uważam Rze"
„Można tak było postąpić, powołując się na ważny interes służby. Nie mamy zaufania do szczelności IPN" – „GW" cytuje źródło zbliżone do Agencji Wywiadu.
Problem w tym, że Turowski nie miał prawa złożyć tajnego oświadczenia. Prawo takie przysługuje tylko czynnym funkcjonariuszom. Tymczasem kluczowym dowodem przeciw Turowskiemu jest podpisany przez niego osobiście wniosek emerytalny, z którego jasno wynika, że Turowski jest resortowym emerytem.
Rozmówca „Rz" z władz IPN jest oburzony sugestią „GW", że z tajnych zasobów instytutu mogą wyciekać informacje. – Nie było w historii IPN ani jednego takiego przypadku – zapewnia.
W grudniu „Rz" ujawniła, że Turowski, który przygotowywał wizytę Lecha Kaczyńskiego w Katyniu, był wieloletnim funkcjonariuszem wywiadu PRL.