Choć kontrolerzy sprawdzili jedynie 34 szpitale, skierowali cztery wnioski do prokuratury. Niezgodnie z prawem tylko w tych placówkach wydano 187 mln zł. Z preferencyjnych pożyczek z budżetu szpitale korzystają od 2005 r.
NIK nie ma wątpliwości, że zmienić się musi system ochrony zdrowia. – Forma prawna nie zapobiega systematycznemu pogarszaniu się wyników finansowych – mówi Błażej Torański, rzecznik izby.
Krytyczna wymowa raportu może zaskakiwać, skoro szpitali nie straszą już komornicy, a wysokość przeterminowanych długów spadła z 6 mld zł do niespełna 2 mld. Kontrolerzy uznali jednak, że to za mało. – Zobowiązania służby zdrowia nadal przekraczają 10 mld zł – przypomina Torański.
Zdaniem kontrolerów placówki przygotowywały ambitne programy restrukturyzacyjne tylko po to, by skorzystać z publicznych pieniędzy, często według nierealnych założeń. Nigdy ich nie zrealizowały. – Wyniki trzech z czterech szpitali były gorsze, niż prognozowano w programach – ocenia NIK.
Szpital w Gryfinie, sięgając po pieniądze w 2005 r., zapowiadał, że jego działalność przyniesie 700 tys. zł zysku jeszcze w tym samym roku. Skończyło się na stracie 1,5 mln zł.
Nagminne łamanie deklaracji wynika z niewystarczającego nadzoru nad szpitalami – twierdzi NIK.
Szpital w Grajewie nie wprowadził obiecywanego programu informatycznego (miał pomóc kontrolować wydatki), nie zredukował też zatrudnienia. Placówka w Puławach zamiast 40-łóżkowego oddziału dla obłożnie chorych, który miał przynosić zyski, powołała oddział z czterema łóżkami i to przynoszący straty.
– Mój szpital chciał tę inwestycję sfinansować dzięki sprzedaży kotłowni za 1,5 mln zł. Sprzedaż się nie powiodła, a oddział nadal jest potrzebny – wyjaśnia dyrektor Marian Jedliński.
Dodaje, że zarówno jego szpitalowi, jak i wielu innym udało się zrealizować wymagania ustawy restrukturyzacyjnej, na podstawie której przyznawano pożyczki. – To, co nie wyszło, było wpisywane do programu jako dodatkowe wyzwania. Nie zawsze się udawało – tłumaczy.
Raport NIK wykracza jednak ponad ocenę ustawy. Kontrolerzy ostrzegają, że szpitale mogą znowu popaść w długi, bo nie przeprowadziły głębokich reform. Przykład? Szpitale w Krośnie Odrzańskim i Gubinie połączyły się jeszcze w 2001 r. Miało to zwiększyć ich rentowność, bo miejsca nie były dobrze wykorzystane. Po sześciu latach oba nadal prowadziły niezależne bloki operacyjne i oddziały chorób wewnętrznych. „Samorząd nie zaakceptował likwidacji dublujących się struktur w obawie przed protestami społecznymi” – zaznacza NIK.
Kontrolerzy wykryli też wiele przykładów niegospodarności: niewykorzystane były pomieszczenia Szpitala Kolejowego we Wrocławiu (szacowana strata: 960 tys. zł, wniosek do prokuratury). Tam, gdzie dyrektorzy latami nie egzekwowali pieniędzy za wynajem pomieszczeń, kontrolerzy piszą wręcz o „podejrzeniu korupcji”.
Ustawa restrukturyzacyjna przyniosła pozytywny efekt: służbie zdrowia udało sie spłacić zobowiazania wobec swoich pracowników. Spadły też przeterminowane długi. To bardzo poprawiło płynność finansową placówek. Równocześnie trudno zaprzeczyć, że z raportu NIK wynika, iż funkcjonujące obecnie samodzielne publiczne zakłady opieki zdrowotnej są niewydolne. To mocny argument za przekształceniem szpitali w spółki. W spółce to zarząd będzie odpowiadał za wszystkie sprawy finansowe. By nadzór nad szpitalami był wystarczający, po przekształceniu szpitali w spółki zadbamy, by każdy plan był przygotowany dla konkretnego szpitala. Chcemy też być pewni, że to, co zostało zaplanowane, by poprawić sytuację szpitala, rzeczywiście wejdzie w życie. Jeśli tak nie będzie, ustawa przewiduje nawet wprowadzenie zarządu komisarycznego.