W poniedziałek rano głos w sprawie transferu swojego najlepszego strzelca zabrał dyrektor generalny Genoi Giorgio Perinetti. – Wszystko będzie jasne w ciągu 48 godzin – przekonywał, nie chcąc jednak potwierdzić, że strony doszły ostatecznie do porozumienia.

Przyszłość Polaka wydaje się jednak przesądzona. Zdjęcia z klubowego sklepu na Piazza Duomo nie pozostawiają wątpliwości. Koszulka z nr 9 i nazwiskiem Piątek jest już do nabycia. Milan ma zapłacić za Polaka 35 mln euro, czyli prawie dziewięć razy tyle, ile pół roku temu dostała Cracovia. Pięcioletni kontrakt zagwarantuje Piątkowi zarobki rzędu 2 mln euro rocznie.

„Genoa znalazła piłkarza, który w pięć miesięcy stał się fenomenem. Nie pamiętam, żeby w jakimś dużym klubie tak szybko pozbywano się najlepszego zawodnika. To nie powinno się zdarzyć. Nawet najbrudniejsza gra ma jakieś reguły" – pisze na łamach „Corriere della Sera" Mario Sconcerti, guru włoskich dziennikarzy sportowych.

– Wiem, że kibice będą na nas źli. Mówiliśmy, że Piątek zostanie do końca sezonu, ale nie zapewnialiśmy, że nigdy go nie sprzedamy – odpowiada Perinetti. Dyrektor Genoi nie ma wątpliwości, że Polak poradzi sobie w nowym otoczeniu. – Przypomina mi wielkich napastników z przeszłości, takich jak choćby Roberto Boninsegna (legenda Interu, dwukrotny król strzelców Serie A i wicemistrz świata 1970 – przyp. red.). Wie, co zrobić w polu karnym: przyjąć piłkę i strzelić bramkę.