Twardość i nieustępliwość w działaniu była dotąd domeną rządów PiS. Jarosław Kaczyński szedł jak taran i doprowadził nawet w 2017 roku do uchwalenia budżetu państwa po reasumpcji głosowania. Dekadę wcześniej Roman Giertych mówił o PO, że jest „miałka”, „lurowata”, „kompletna ciamciaramcia”. To się skończyło.
PO zatrzymała PiS i sama wykazuje się sprawczością. Zmiany w mediach publicznych dzięki zawetowaniu uchwały okołobudżetowej przez prezydenta stają się faktem. Odpartyjnianie wymiaru sprawiedliwości postępuje konsekwentnie. Nie ma też równych i równiejszych, jak chciałaby największa partia opozycyjna w przypadku Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika. Zmiany są, choć przysłaniane przez walkę polityczną. Kaczyński liczy, że im większy wrzask będzie w państwie, tym bardziej Tusk ustąpi. A za chaos w państwie odpowiadać będzie koalicja rządząca. Tak się nie wydarzy. Dobrym przykładem tego jest właśnie przykład TVP czy byłych posłów PiS. Mimo że sąd rejonowy nie uznał wprowadzanych w pierwszym ruchu zmian, proces dokona się dzięki likwidacji spółek. Poza twardymi zwolennikami PiS, nikomu nie żal stronniczych mediów, dzięki którym ich szefowie okazali się milionerami.