Czterdziestołóżkowy oddział zawiesił działalność w połowie grudnia, kiedy niemal wszyscy lekarze złożyli wypowiedzenia argumentując to zbyt trudnymi warunkami pracy. To sprawiło, że i tak zbyt mała liczba – około 40 - placówek dla dzieci w kryzysach psychicznych jeszcze się zmniejszyła. W rezultacie, na całym Mazowszu i Podlasiu zostało tylko 20 miejsc, które najprawdopodobniej i tak szybko się zapełnią.

W liście, który wysłała do ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego konsultant krajowa w dziedzinie psychiatrii dzieci i młodzieży prof. Barbara Remberk, czytamy, że zagrożone jest istnienie co najmniej czterech kolejnych placówek – w Gnieźnie, Miliczu, Lublinie i Zaborze.

Zdaniem konsultant, sytuacja nie poprawi się, jeśli nie wzrośnie finansowanie psychiatrii dziecięcej, i to co najmniej o 100 proc. Pieniądze mogłyby zasilić m.in. stworzenie nowych oddziałów czy też modernizację już funkcjonujących. Eksperci podkreślają, że środki, wdrożone przez resort zdrowia, czyli wpisanie psychiatrii dzieci i młodzieży na listę specjalizacji priorytetowych, których rezydenci mogą liczyć na wyższą pensję, oraz zwiększenie liczby miejsc szkoleniowych w ramach tej specjalizacji, jest niewystarczające. Nowi, samodzielni specjaliści zasilą bowiem system dopiero za kilka lat.