Cudzoziemcy szansą na uratowanie szpitali, które wypadły z sieci i stracą kontrakty z NFZ

Zagraniczni pacjenci to szansa dla placówek, które wypadły z sieci i stracą kontrakty z NFZ.

Aktualizacja: 20.07.2017 06:13 Publikacja: 19.07.2017 18:09

Cudzoziemcy szansą na uratowanie szpitali, które wypadły z sieci i stracą kontrakty z NFZ

Foto: Fotolia.com

Szpitalom, które nie weszły do sieci i nie wywalczą kontraktu z NFZ, grozi bankructwo. Mogą go uniknąć, otwierając się na pacjentów z zagranicy. Taką możliwość daje im ustawa o działalności leczniczej.

Rynek usług medycznych w Polsce ma, zdaniem ekspertów, ogromny potencjał.

– Procedury medyczne są u nas nawet kilkanaście razy tańsze niż w USA i kilka razy tańsze niż w zachodniej Europie. Jesteśmy też atrakcyjni dla sąsiadów zza wschodniej granicy, np. Ukraińców, którzy traktują Polskę jak my USA i przyjeżdżają tu na leczenie onkologiczne czy operacje ostatniej szansy –mówi Magdalena Rutkowska, w latach 2012–2015 koordynatorka programu polskiej turystyki medycznej na rynkach międzynarodowych dla Ministerstwa Gospodarki, autorka książki „Turystyka medyczna w praktyce. Kompendium dla menedżerów ochrony zdrowia".

– Według naszych szacunków w 2016 r. Polskę odwiedziło 155 tys. pacjentów z zagranicy – mówi dr Anna Białk-Wolf z Instytutu Badań i Rozwoju Turystyki Medycznej (IBiRTM). – Przyjeżdżają głównie Brytyjczycy, Niemcy i Skandynawowie, a także, w mniejszym stopniu, Polonia, np. z USA – dodaje.

Najwięcej, 75 tys., obcokrajowców korzysta z usług stomatologicznych, głównie implantologicznych. Zgodnie z danymi GUS 48 tys. osób korzysta z polskich uzdrowisk, 22 tys. z usług medycyny estetycznej, a 10 tys. to pacjenci szpitalni, poddający się poważnym operacjom.

Wielu z nich płaci tylko część kwoty za leczenie, bo obowiązująca od 2014 r. dyrektywa transgraniczna gwarantuje obywatelom UE dostęp do opieki medycznej we wszystkich krajach członkowskich, a rodzime systemy ochrony zdrowia zwracają im wydatek do wysokości wyceny w kraju.

Ile wydają u nas cudzoziemcy? Jeśli opierać się na deklaracjach, średnio 3700 zł. Magdalena Rutkowska twierdzi jednak, że jeśli wziąć pod uwagę operację i koszty pobyty, jeden pacjent może zostawiać w Polsce nawet 4 tys. euro (ok. 16,8 tys. zł). Jeśli pomnożyć to przez 155 tys. pacjentów, otrzymujemy 2,6 mld zł.

– A potencjał rynku jest o wiele większy, tym bardziej że Ukraińcy gotowi są płacić za leczenie onkologiczne nawet kilkaset tysięcy złotych – mówi dr Rutkowska. Jej zdaniem Polska jest w stanie przyjąć rocznie ponad pół miliona pacjentów z zagranicy.

– Powinniśmy jednak wysoko ustawiać poprzeczkę i brać przykład np. z Turcji, która wyznacza sobie cel miliona turystów rocznie, a dziś przyjmuje ich 600 tys. – dodaje Rutkowska.

Obecnie gotowych na przyjęcie turystów medycznych jest ok. 100 podmiotów prywatnych i kilka publicznych, m.in. Szpital Zachodni w Grodzisku Mazowieckim, który oferuje pacjentom z zagranicy zabiegi ortopedyczne czy neurochirurgiczne. Może jednak być ich dużo więcej. Wymaga to jednak nakładów finansowych.

– Szpitale muszą zacząć od przeszkolenia personelu, przetłumaczenia strony internetowej, zatrudnienia koordynatora pacjenta zagranicznego. Konieczne są też fundusze na intensywną promocję –twierdzi Rutkowska.

Szpitalom, które nie weszły do sieci i nie wywalczą kontraktu z NFZ, grozi bankructwo. Mogą go uniknąć, otwierając się na pacjentów z zagranicy. Taką możliwość daje im ustawa o działalności leczniczej.

Rynek usług medycznych w Polsce ma, zdaniem ekspertów, ogromny potencjał.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Trybunał: nabyli działkę bez zgody ministra, umowa nieważna
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Praca, Emerytury i renty
Czy każdy górnik może mieć górniczą emeryturę? Ważny wyrok SN
Prawo karne
Kłopoty żony Macieja Wąsika. "To represje"
Sądy i trybunały
Czy frankowicze doczekają się uchwały Sądu Najwyższego?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sądy i trybunały
Łukasz Piebiak wraca do sądu. Afera hejterska nadal nierozliczona