„Szczepionki zużyto na akcję propagandową w majówkę. Teraz zabrakło szczepionek dla punktów szczepień z umówionym pacjentami. Zamiast przyjmować, będziemy przekładać wizyty kilkudziesięciu pacjentów i tworzyć nowe harmonogramy. Ręce opadają" – napisał w poniedziałek na Twitterze wiceprezes Porozumienia Zielonogórskiego dr Tomasz Zieliński. – Okazało się, że rząd wprawdzie nie szczepił w majówkę preparatem Johnson & Johnson (J&J), który miał trafić do poradni, ale i tak jest winny chaosowi – mówi dr Zieliński. – Informację o wstrzymaniu dostaw J&J Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych (RARS) otrzymała już w piątek i w zamian postanowiła przekazać świadczeniodawcom szczepionki Pfizera. Kłopot w tym, że nie poinformowała, że Pfizer ma zastąpić zaplanowane na ten tydzień szczepienia J&J. Wiedząc, że dostaniemy dodatkowe dawki Pfizera, w sobotę zaczęliśmy umawiać na nie pacjentów. O tym, że zabraknie J&J, można było dowiedzieć się z maila wysłanego przez RARS w poniedziałek. Ale nie każdy sprawdza maila w długi majowy weekend! – mówi dr Zieliński, który podobnie jak wielu lekarzy rodzinnych w całej Polsce przepisywał wczoraj pacjentów na kolejny termin.

– Z takimi sytuacjami mamy do czynienia regularnie – mówi szef dużego punktu szczepień w stolicy. – Okazuje się, że zamiast 600 dawek otrzymujemy 300 i nasi pracownicy muszą tłumaczyć pacjentom, że jednak nie zostaną zaszczepieni. Na szczęście stworzyliśmy program komputerowy, który zarządza zapisami – dodaje.

To niejedyny problem szczepionkowy po majówce. Osoby, które w ramach akcji „Zaszczep się w majówkę" w jednym z punktów mobilnych przyjęły szczepionkę J&J, nie mogły odwołać wyznaczonego wcześniej terminu szczepienia. We wtorek rzecznik resortu zdrowia powiedział, że Centrum eZdrowia pracuje nad tym, by usunąć z systemu terminy dla zaszczepionych w majówkę.

Jednocześnie minister zdrowia Adam Niedzielski poinformował o wykryciu dwóch ognisk indyjskiej mutacji wirusa SARS-CoV-2 w Warszawie i Katowicach:

– Mamy co najmniej 16 potwierdzonych przypadków wariantu indyjskiego. Dwoje zakażonych to rodzina polskiego dyplomaty sprowadzonego z Indii – powiedział. Dodał, że przyjeżdżający z Brazylii, Indii i RPA będą objęci kwarantanną, z której nie będzie zwalniał ujemny wynik testu. Główny inspektor sanitarny Krzysztof Saczka powiedział, że śląskie ognisko (10 osób) wykryto w Domu Sióstr Misjonarek Miłości Matki Teresy z Kalkuty.