"Rzeczpospolita": W tym tygodniu do konsultacji społecznych trafił projekt ustawy o ratunkowym dostępie do technologii medycznych. Gwarantuje dostęp do leków dla chorych, których wyklucza ustawa refundacyjna.
Krzysztof Łanda, wiceminister zdrowia odpowiedzialny za politykę lekową: Nieadekwatne kryteria to jedna z wad ustawy. Nasi poprzednicy w ministerstwie zapomnieli, że medycyna to nie książka kucharska i tych samych kryteriów nie stosuje się w każdym przypadku, a minister musi mieć narzędzia prawne i finansowe, by reagować w wyjątkowych sytuacjach. Nie chcę krytykować w całości ustawy refundacyjnej, bo zawsze powtarzam, że to beczka miodu, do której ktoś dolał kilka łyżek dziegciu. Wymaga jednak poprawek.
Jak wielu?
Do końca czerwca przedstawimy projekt jej dużej nowelizacji. Chcemy poprawić m.in. sytuację pacjentów z chorobami rzadkimi i ultrarzadkimi, którzy są podwójnie nieszczęśliwi. Ich choroba nie interesuje przemysłu farmaceutycznego, bo nie może zarobić na kilku osobach w kraju, a nawet jeśli jakaś firma opracuje skuteczny lek, to w Polsce nie może on być refundowany przy podejściu utylitarnym, jakie postuluje ustawa. Koszt uzyskania efektu zdrowotnego odnosi do progu opłacalności na wysokości trzy razy PKB na osobę za jeden QALY (Quality Adjusted Life Year, czyli rok życia w pełnym zdrowiu). Drogie leki stosowane w chorobach ultrarzadkich nie mają zwykle szans spełnić tego kryterium. My proponujemy podejście egalitarne do leków sierocych. Mówiąc inaczej, zamiast analizy ekonomicznej, chcemy wprowadzić uzasadnienie ceny. Będę proponował wyodrębnienie budżetu na finansowanie technologii sierocych. Jego wielkość, mam nadzieję, stanie się tematem konstruktywnej debaty politycznej.
Co jeszcze się zmieni w przepisach?