Tomasz Pisula, prezes Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu: Potrzebujemy inwestycji w technologie

Coraz większym problemem jest dostępność siły roboczej. Są regiony, gdzie trudno znaleźć inżyniera - mówi Tomasz Pisula, prezes Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu.

Publikacja: 14.05.2017 21:09

Tomasz Pisula, prezes Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu

Tomasz Pisula, prezes Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu

Foto: materiały prasowe

Rz: Skąd tak dobry wynik w napływie inwestycji zagranicznych do Polski?

Tomasz Pisula: To kombinacja różnych czynników, zwłaszcza niskich kosztów pracy. Można się zastanawiać, z czego wynikają. Moim zdaniem, jedną z przyczyn jest wpływ migracji zarobkowej Ukraińców. Ten milion osób z jednej strony zastopował wzrost wynagrodzeń, konsumując najniżej płatne miejsca pracy. Z drugiej, pozostaje pewnego rodzaju kotwicą utrzymującą całą drabinę płacową, w tym również te wyżej płatne miejsca pracy. Kolejny ważny czynnik to fakt, że nie jesteśmy w strefie euro. Te kraje, które do niej weszły, od wielu lat borykają się ze stagnacją, jak Hiszpania, Włochy czy Grecja. My natomiast mamy wolną walutę, która w dodatku jest tania. To sprawia, że koszty wytwarzania w Polsce są niższe. Trzecim czynnikiem jest duży rynek zbytu. Zarazem jesteśmy przez ścianę z jeszcze większym rynkiem niemieckim. Niemcy potrzebują bazy wytwórczej dla swojej gospodarki, a do nas mają najbliżej. Mamy dobrze wykształcone kadry, jesteśmy jeszcze w miarę młodym społeczeństwem, zwłaszcza na tle zachodnich krajów Unii Europejskiej, jesteśmy stabilni politycznie.

Ale w badaniach robionych przez działające w Polsce bilateralne izby gospodarcze ta stabilność polityczna i przewidywalność polityki gospodarczej jest teraz oceniana źle. Czy to nie osłabi naszej atrakcyjności?

Utrzymamy ją bez problemu. Konkurujemy na rynku globalnym, a tam w stabilności politycznej porównujemy się z takimi krajami, jak Turcja czy Grecja. Gdyby inwestorzy rzeczywiście oceniali źle te czynniki, to by u nas nie inwestowali. A to, co nazywamy niestabilnością, jest normalnym procesem demokratycznym w zachodnim świecie. Na globalnym rynku Polska na tle Azji, Bliskiego Wschodu, Afryki czy Ameryki Południowej należy do elity.

W regionie rośnie nam konkurencja np. w krajach na południu Europy. Gdzie są nasze słabe punkty? Co trzeba poprawić?

Coraz większym problemem jest dostępność siły roboczej. Są regiony, gdzie trudno znaleźć inżyniera. Przykładem jest Dolny Śląsk, na którym ulokowało się wiele inwestycji i gdzie teraz trwa walka o pracowników. Wiem, że inżynierów ściąganych z innych części Polski niektóre firmy zachęcają podobnymi pakietami wynagrodzeń jak dla ekspatów. Powinniśmy się także zastanowić, czy nie rozwijać bardziej niż dotychczas szkolnictwa technicznego, czy nie odtworzyć etosu inżyniera, technika. Jeśli bowiem rozmawia się z potencjalnym inwestorem, to on najpierw pyta o siłę roboczą, a dopiero potem prosi o pokazanie mapy autostrad i połączeń kolejowych.

W drugiej połowie ubiegłego roku widać było napływ inwestycji, zwłaszcza w branży motoryzacyjnej. Jakich trendów w inwestycjach zagranicznych możemy się spodziewać?

Zależy na inwestycjach zaawansowanych technologicznie, bo to one będą tworzyły wartość dodaną, będą edukować naszych inżynierów, na nich będzie się opierać przewaga naszej gospodarki. Kosztami pracy wiecznie konkurować nie będziemy. Temu również ma służyć nowy system przyznawania zachęt, nad którym pracuje Ministerstwo Rozwoju oraz Polska Agencja Inwestycji i Handlu. Staramy się stworzyć miarodajny system oceny inwestycji, który pokazałby ich ogólny wpływ na gospodarkę.

Jak na napływ inwestycji do Polski może wpłynąć Brexit?

To będzie zależało od pakietu, jaki zostanie wynegocjowany przez Komisję Europejską i Wielką Brytanię. Już widać, że nie będzie tak, iż Brytyjczycy zachowają przywileje związane z przynależnością gospodarczą do UE, a uniezależnią się politycznie. Inwestorzy o tym wiedzą, od blisko roku wiele międzynarodowych firm szuka innych miejsc do wytwarzania swoich towarów i usług. Polska jest jedną z głównych lokalizacji, które są rozważane. Rozmawiam z tymi firmami, jesteśmy wysoko oceniani.

Rz: Skąd tak dobry wynik w napływie inwestycji zagranicznych do Polski?

Tomasz Pisula: To kombinacja różnych czynników, zwłaszcza niskich kosztów pracy. Można się zastanawiać, z czego wynikają. Moim zdaniem, jedną z przyczyn jest wpływ migracji zarobkowej Ukraińców. Ten milion osób z jednej strony zastopował wzrost wynagrodzeń, konsumując najniżej płatne miejsca pracy. Z drugiej, pozostaje pewnego rodzaju kotwicą utrzymującą całą drabinę płacową, w tym również te wyżej płatne miejsca pracy. Kolejny ważny czynnik to fakt, że nie jesteśmy w strefie euro. Te kraje, które do niej weszły, od wielu lat borykają się ze stagnacją, jak Hiszpania, Włochy czy Grecja. My natomiast mamy wolną walutę, która w dodatku jest tania. To sprawia, że koszty wytwarzania w Polsce są niższe. Trzecim czynnikiem jest duży rynek zbytu. Zarazem jesteśmy przez ścianę z jeszcze większym rynkiem niemieckim. Niemcy potrzebują bazy wytwórczej dla swojej gospodarki, a do nas mają najbliżej. Mamy dobrze wykształcone kadry, jesteśmy jeszcze w miarę młodym społeczeństwem, zwłaszcza na tle zachodnich krajów Unii Europejskiej, jesteśmy stabilni politycznie.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację