Za nami fala solidnych mrozów. Czy tegoroczna zima podreperowała kondycję krajowych ciepłowni?
Na pewno poprawiła ich bieżącą płynność finansową. Natomiast jeden mroźny miesiąc nie rozwiąże systemowych problemów, które trawią branżę od dawna i pogarszają jej sytuację. Pamiętajmy, że przez ostatnie 10 lat płynność finansowa krajowych źródeł znajdowała się poniżej wartości uznawanej za bezpieczną. To pokazuje, że problem jest strukturalny i wymaga rozwiązań systemowych. Wiele przedsiębiorstw ciepłowniczych utraciło możliwość odkładania środków na inwestycje. A właśnie teraz rozpoczyna się transformacja branży, która pochłonie w samym tylko obszarze wytwarzania ciepła około 70 mld zł i kolejne 30 mld zł w obszarze sieci ciepłowniczych. To konieczne nakłady, które pomogą ciepłowniom przystosować się do nowych unijnych regulacji.
W ostatnim czasie słyszeliśmy o wielu awariach, które skutkowały wstrzymaniem dostaw ciepła do mieszkańców. Czy obecny sezon jest pod tym względem wyjątkowy?
Awarie w ciepłownictwie nie są niestety niczym nadzwyczajnym. Dla sieci ciepłowniczych groźne są nie tyle same mrozy, ile gwałtowne zmiany temperatur, a więc najpierw silny mróz, a niedługo potem gwałtowne ocieplenie. Rury tego nie wytrzymują. Pozytywne jest to, że 20 lat temu takich awarii było kilkadziesiąt razy więcej niż obecnie. Przez ten czas ciepłownicy zainwestowali duże środki w wymianę starych sieci i w nowe technologie. Już ponad 50 proc. sieci w skali kraju to rury preizolowane, a więc z dodatkową warstwą izolacji cieplnej. To są zmiany na lepsze.
Zdecydowana większość polskich ciepłowni opalana jest węglem. Tymczasem ceny uprawnień do emisji CO2 rosną w zawrotnym tempie i w lutym przekroczyły 40 euro/tonę. To potężny cios dla branży?