Katarzyna Lubnauer: Koalicja jest bliżej niż kiedykolwiek

Odczuwam złość za grudzień, ale tylko polityczną. PiS nadal rządzi i ma wysokie notowania, bo opozycja nie jest w stanie zaproponować alternatywy takiej, jaką wyobrażają sobie wyborcy – mówi Katarzyna Lubnauer.

Aktualizacja: 09.01.2019 20:14 Publikacja: 08.01.2019 17:43

Katarzyna Lubnauer: Koalicja jest bliżej niż kiedykolwiek

Foto: Nowoczesna/ Łukasz Kamiński

Rzeczpospolita: Nowoczesna ma 1 proc. w sondażu dla „Rz". Po co się dalej męczyć z tym wszystkim?

Katarzyna Lubnauer: To pytanie, po co się jest w polityce. Ja jestem, by coś budować. Chciałabym zbudować dobrze funkcjonującą proeuropejską koalicję, która zmieni państwo. Na takie, które będzie oparte na zaufaniu obywateli do instytucji, które jest przewidywalne i odpowiedzialne. Takie, które pozwala Polakom bogacić się, ale jednocześnie zapewnia np. wysoką jakość usług publicznych. Jestem też liberałem, więc państwo musi zapewniać też wolność, ale też możliwość realnego korzystania z tej wolności dzięki swoim dochodom.

Tylko jak to osiągnąć? W obecnej sytuacji?

Zbudowaliśmy koalicję na wybory samorządowe – Koalicję Obywatelską, która przywróciła nadzieję. Włożyliśmy w to wiele sił. Szkoda tamtej pracy, to pewna stracona szansa. Koalicję buduję, jak widać, z mieszanym szczęściem, ale teraz tworzymy nową koalicję – roboczo nazywamy ją Koalicją Europejską. Rozmawiamy z PSL, ?SLD, UED....

Jest w tej koalicji PO?

Tak, potrzebujemy wszyscy szerokiej koalicji. Ale albo PO przejmuje inicjatywę i buduje jak najszerszą formułę, albo zaczynamy budować ją z PSL i SLD. Wyborcy, co widać w sondażach, czekają na działania po stronie opozycji.

Trudno to chyba zrobić, gdy pozycja Nowoczesnej jest tak słaba. To nie jest dobra pozycja na start.

To chwilowe. Po grudniowych wydarzeniach, wyborcy są zdezorientowani. Wyborcy chcieli mieć koalicję, która było partnerska, odpowiedzialna, stabilna i przewidywalna. Taka była długi czas Koalicja Obywatelska, którą budowaliśmy, nowa jakość w polityce. Teraz wprawiliśmy wyborców w konfuzje, bo, po wygaszeniu KO przez PO, nie zaproponowaliśmy im niczego w zamian. Wyborcy mają prawo pytać – dlaczego twórczo nie rozwijano tego, co przynosiło pozytywne rezultatu, lecz to zniszczono. Dlatego musimy szybko zaproponować coś nowego, co pomoże odzyskać wyborcom orientacje. Mamy koalicje w budowie.

Wygaszona? W Warszawie jest 40-osobowy klub Koalicji Obywatelskiej z radnymi PO i Nowoczesnej.

To konsekwencja wyborów samorządowych. To realizacja naszego zobowiązania. Ja szczycę się tym, że ta odpowiedzialność i zaufanie, którego chcemy w polityce, oznacza dotrzymywanie zobowiązań. Natomiast na szczeblu krajowym KO została, na czym jak rozumiem wyborcy jak i ja boleją, rozwiązana.

Co teraz powinna zrobić PO?

Przyłączyć się do budowania. Odczuwam złość za grudzień, ale tylko na poziomie politycznym. PiS nadal rządzi i ma wysokie notowania, bo opozycja nie jest w stanie zaproponować alternatywy takiej, jaką wyobrażają sobie wyborcy. Gdy analizujemy badania dla PiS, które opisywała „Rzeczpospolita", to widać, że wyborcy coraz bardziej chcą państwa, które jest przewidywalne. Czyli wyjeżdżając na wakacje, mają pewność, że PiS nie wyprowadzi w międzyczasie Polski z UE. I tak dalej.

Wyborcy PiS uznają, że państwo robi się nieprzewidywalne?

Tak. PiS jest genetycznie uwarunkowane jako partia rewolucji, a nie partia sprawowania rządów. Świat PiS, to świat permanentnej rewolucji. Nawet jak PiS buduje narrację spokoju, to później zaraz z czymś wyskakuje i mamy państwo ciągłego „stanu wyjątkowego". Narodowiec Andruszkiewicz na wiceministra, wniosek Ziobry do TK badający zgodność traktatów UE z polską konstytucją.

PiS zrobił swoje, ale nie może odejść, ponieważ jego wyborcy nie mają na razie gdzie iść. A nie mają, gdzie iść ponieważ alternatywa, którą budowaliśmy na wybory samorządowe wymaga obecnie odbudowania. Jeśli po stronie opozycji powstanie coś, co będzie realizować to, czego oczekują obywatele, czyli program dynamicznej, lecz przewidywalnej modernizacji państwa, to nawet wyborcy PiS wybiorą taką ofertę. Tylko opozycja musi być przewidywalna, musi być do niej zaufanie.

Czyli teraz opozycja taka nie jest.

Byliśmy blisko tego podczas wyborów samorządowych, teraz wznoszenie tego gmachu trzeba zacząć od nowa, co z SLD i PSL robimy krok po kroku budując miedzy sobą zaufanie. W grudniu opozycja miała łącznie więcej niż PiS. Teraz już nie.

Co musi się stać, by się to zmieniło?

Po pierwsze, musimy zbudować koalicję, której obywatele będą w stanie zaufać. Przewidywalność oznacza na przykład, że koalicja zachowa 500 Plus. My jesteśmy partią liberalną, ale 500 chcemy zachować. Jesteśmy w stanie być dla obywateli partią przewidywalną. Podpisaliśmy wspólne zobowiązanie z PSL i innymi partiami opozycyjnymi. PiS nie jest przewidywalny. Z natury rzeczy PiS nigdy taki nie będzie, nawet jakby zaklinał rzeczywistość tak jak prezes w Jachrance. I będzie nadal w różnych aspektach wprowadzał chaos. Albo poprzez to, że robi zamach na praworządność, albo poprzez wyprowadzenie Polski z UE, albo dokonanie decyzji kadrowych - jak z Glapińskim i jego asystentkami, jakich po historii z Misiewiczem, wydawało się, że będą się wystrzegać.

Teraz PiS ma dostarczać ludziom spokój i wygaszać konflikty.

Nie jest w stanie. W tej kadencji obsłużył potrzebę socjalną wyborców w postaci 500+, ale nie potrafi zarządzać państwem. PiS nie ma zdolności planowania w dłużej perspektywie, co pokazała historia z cenami energii. PiS jest jaki jest i się nie zmieni, a nawet jakby chciał to ma za mało czasu na przemianę, która byłaby wiarygodna

Co w takim razie pokaże opozycja?

Pierwsza zasada głosi, że nie ma powrotu do przeszłości. Polska „sprzed 2015 roku" została odrzucona przez wyborców. Druga – trzeba zbudować konstrukcję, która będzie oparta na nowych standardach, na przykład że koalicjanci się szanują i mają do siebie zaufanie. To najlepsza dla wyborców rękojmia, ze państwo pod rządami obecnej opozycji będzie przestrzegać standardów i odbudowywać zaufanie pomiędzy państwem a obywatelami. Że będzie Polaków i ich zróżnicowane wybory szanować.

Podobnie mówi lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz.

Jeżeli będziemy w kontrze do stylu sprawowania władzy przez PiS, to wygramy. W kontrze do autorytarnych rządów PiS, my możemy pokazać kilku liderów. W kontrze do rewolucji – strategię modernizacji, np. ewolucję systemu edukacji. Przemyślana zmiana w ochronie zdrowia, mapa drogowa odejścia od energetyki węglowej i walki ze smogiem, prawdziwe uporządkowanie systemu podatkowego, niemarkowana walka z przemocą domową. Czyli wizja dobrze zarządzanego, nowoczesnego, europejskiego państwa. Wiem, ze takie państwo jest możliwe i chce takie państwo z pozostałymi partnerami z opozycji budować

Ale za dziesięć miesięcy ludzie i tak mogą wybrać anty-PiS. Nieważne, jaki będzie.

Taki anty-PiS ma zawsze swoje granice poparcia. Aby wygrać wybory, muszą odpłynąć wyborcy od partii rządzącej. Czyli muszą mieć alternatywę. Gdy sprawdzimy, jak często wyborcy PiS nie zgadzają się z tym, co robi PiS, to jest przestrzeń, ale też trzeba zapewnić im stabilną ofertę. Anty-PiS to odpowiedź rewolucji na rewolucję. Gdy mówisz, że wszystkich powsadzasz i trafią do więzienia, to realizujesz potrzeby tylko wąskiej grupy elektoratu. Polityka to nie powinna być tylko walka z czymś, ale też o coś!

To wszystko brzmi ciekawie, ale na 10 miesięcy przed wyborami opozycja nie ma ani koalicji, ani wspólnego programu.

Dla mnie to oczywiste, że każda partia musi przedstawić niezbywalne, priorytetowe dla niej punkty. Dla Nowoczesnej np. OZE, odejście od węgla, prawa kobiet, sprawy demokracji, finansowanie in vitro, zmiana jakościowa w edukacji itd. Ale też zaprzestanie finansowania Rydzyka.

To ciekawe, że wszyscy na opozycji mówią mniej więcej to samo - też o wspólnej liście - pytanie tylko jak do tego dotrzeć.

Ja mam wrażenie, że różnica jest taka, że my to realizujemy z PSL i SLD poprzez chęć współpracy z PO. Ta różnica wynika z odpowiedzialności za to, że tylko nowy podmiot, szeroka, stabilna Koalicja Europejska pokaże nową jakość i przyciągnie wyborców PiS.

Tylko, że do wyborów coraz mniej czasu. Potrzeba 130 nazwisk na liście. Ile z nich ma mieć Nowoczesna?

To kwestia porozumienia. Nie dzieli się koalicji przy stoliku z dziennikarzem.

A co z euro?

To sprawa naszego bezpieczeństwa. Wybór euro albo rubel. Po wyjściu Wielkiej Brytanii kolejne państwa będą wchodzić do strefy, a PKB strefy euro wyniesie 86% PKB Unii. W pewnym momencie to będzie oczywistość. Czy jeżeli wysokość dopłat bezpośrednich w rolnictwie zacznie zależeć od naszej przynależności do strefy euro, to wieś będzie przeciw?

Ta umowa koalicyjna ma być jednocześnie do Sejmu?

Ta współpraca musi być maksymalnie długa, by zatrzeć złe wrażenie z ostatnich miesięcy.

W tej umowie powinien być wskazany kandydat na premiera?

Powinno być wielu liderów. W wyborach europejskich kandydat na premiera nie jest potrzebny. Powinny być mocne nazwiska na listach. W tych wyborach, realnie rzecz biorąc, nie będzie kandydować żaden z liderów partii opozycyjnych. Nie musimy wybierać lidera opozycji.

Powtórzę bon mot: Liderem opozycji powinien w 2020 roku być Jarosław Kaczyński.

Jest przepaść między podobieństwami w tym, co mówią liderzy opozycji a tym, co się realnie dzieje.

Koalicja jest bliżej niż kiedykolwiek. Jest powszechne poczucie potrzeby budowy czegoś szerszego.

Za miesiąc będzie konwencja Roberta Biedronia i już nie będzie tak łatwo.

Nie przywiązywałabym do tej konwencji tak dużej wagi. Biedroń działa w przestrzeni publicznej od dawna i nie spowodował żadnej zmiany. My musimy mieć ofertę dla Polaków, która będzie uwzględniać modernizację całego kraju. To musi być oferta zarówno dla miasta jak i dla „Miastka” z badania dr Gduli oraz wsi. Ta oferta będzie musiała zaspokajać potrzeby wszystkich Polaków. Życia „na prowincji” nie powinno odbiegać od jakości funkcjonowania w dużych miastach, i tak to wygląda w Zachodniej Europie. Pewność sukcesu zależy od tego, czy polskie „Miastka” uwierzą, że mogą stać się pełnoprawnymi miastami

Powinien być okrągły stół opozycji?

Być może najlepiej byłoby, gdybyśmy się przy jakimś stole wszyscy niezależnie od barw politycznych spotkali. I ułożyli długofalową współpracę. Po pierwsze, mamy chwilę historyczną. Jeśli nie zrobimy tego teraz, to zawiedziemy ludzi, którzy oczekują od nas działania na poziomie tej historycznej chwili. W każdej koalicji będziemy, jako Nowoczesna przewidywalnym partnerem. Ale teraz styl liczy się bardziej niż kiedykolwiek. Po stylu rządów PiS nikt nie będzie chciał, aby styl opozycji był taki sam.

Rozmawiał Michał Kolanko

Rzeczpospolita: Nowoczesna ma 1 proc. w sondażu dla „Rz". Po co się dalej męczyć z tym wszystkim?

Katarzyna Lubnauer: To pytanie, po co się jest w polityce. Ja jestem, by coś budować. Chciałabym zbudować dobrze funkcjonującą proeuropejską koalicję, która zmieni państwo. Na takie, które będzie oparte na zaufaniu obywateli do instytucji, które jest przewidywalne i odpowiedzialne. Takie, które pozwala Polakom bogacić się, ale jednocześnie zapewnia np. wysoką jakość usług publicznych. Jestem też liberałem, więc państwo musi zapewniać też wolność, ale też możliwość realnego korzystania z tej wolności dzięki swoim dochodom.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Publicystyka
Flieger: Historia to nie prowokacja
Publicystyka
Kubin: Europejski Zielony Ład, czyli triumf idei nad politycznymi realiami
Publicystyka
Wybory samorządowe to najważniejszy sprawdzian dla Trzeciej Drogi
Publicystyka
Marek Migalski: Suwerenna Polska samodzielnie do europarlamentu?
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: Zamach pod Moskwą otwiera nowy, decydujący etap wojny