Rozenek: Dość tej propagandy w stylu dziadka z Wehrmachtu

Jan Śpiewak nie jest lewicowym kandydatem, a jego ostatnie zachowania względem Andrzeja Celińskiego raczej są typowe dla prawicy. Rzucanie w kogoś błotem, wyciąganie jakichś rzekomych związków, propaganda w stylu dziadka z Wehrmachtu, nie przystoi lewicy - powiedział Andrzej Rozenek, kandydat Sojuszu Lewicy Demokratycznej na prezydenta Warszawy, podczas programu RZECZoPOLITYCE.

Aktualizacja: 07.08.2018 14:55 Publikacja: 07.08.2018 14:44

Rozenek: Dość tej propagandy w stylu dziadka z Wehrmachtu

Foto: tv.rp.pl

Michał Kolanko: Dzień dobry, witam serdecznie, nazywam się Michał Kolanko, i zapraszam na RZECZoPOLITYCE. Dzisiaj państwa i moim gościem jest Andrzej Rozenek, kandydat Sojuszu Lewicy Demokratycznej na prezydenta Warszawy. Dzień dobry.

Andrzej Rozenek: Dzień dobry.

I właśnie od Warszawy chciałbym zacząć. Kończy się już powoli ta kampania wyborcza. Pytanie, jak pan będzie chciał rozbić tę polaryzację Platforma-PiS, która przez te tygodnie i miesiące się mocno rysuje.

Mam już pewne pomysły, ale oczywiście nie chcę ich w tej chwili zdradzać. Rzeczywiście mamy w tej chwili do czynienia z takim duopolem. Z dwoma kandydatami, którzy ignorując zalecenia Państwowej Komisji Wyborczej prowadzą regularną kampanię wyborczą. Myśmy się na to nie zdecydowali. Ani mój poprzednik, czyli Andrzej Celiński, ani ja, nie będziemy prowadzić kampanii, dopóki nie usłyszymy zgody ze strony PKW. Natomiast rzeczywiście nie jest dobrze, kiedy warszawiacy mają wybór między prawicą a prawicą. Fajnie by było, gdyby warszawiacy mieli szerszy wachlarz do wyboru i mam nadzieję, że tak będzie.

Jeszcze jest Jan Śpiewak, jeszcze jest kandydatka koalicji Miasto Jest Nasze, więc wydaje się, że po tej lewej stronie sceny politycznej poza panem są jeszcze alternatywy wobec SLD.

Są alternatywy, chociaż uważam, że Jan Śpiewak nie jest lewicowym kandydatem, a jego ostatnie zachowania względem Andrzeja Celińskiego raczej są typowe dla prawicy. Rzucanie w kogoś błotem, wyciąganie jakichś rzekomych związków, propaganda w stylu dziadka z Wehrmachtu, nie przystoi lewicy, szczególnie tej nowoczesnej.

Czyli uważa się pan za jedynego kandydata w tej prekampanii, jeszcze ona potrwa dziesięć dni około, lewicy, tak?

SLD stworzył pewien komitet. Ten komitet to jest 24 podmioty. Nazywa się to SLD „Lewica razem” i mamy do czynienia z jednolitym frontem różnego rodzaju organizacji i partii, które są lewicowe i to nie podlega dyskusji. Natomiast to, że pewne stowarzyszenia, czy też partia Razem, popierają pana Śpiewaka, to trudno mi to komentować. To jest ich wybór. My idziemy jako lewica z lewicowymi ugrupowaniami i stanowimy jednolity front SLD „Lewica razem”.

Jakie są pana wnioski, jako polityka, który już startował w Warszawie, po tej prekampanii. Ona na szczęście zbliża się ku końcowi. W przyszłym tygodniu będzie ostatni dzień, kiedy Premier Morawiecki będzie mógł wyznaczyć termin wyborów, co zakończy ten okres. Jakie są pana wnioski? Wczoraj Patryk Jaki odwiedzał osiedla w Warszawie, dwa tygodnie temu Rafał Trzaskowski miał objazd 18 dzielnic w 18 godzin… Myśli pan, że te akcje są skuteczne teraz?

Po pierwsze, chciałbym zauważyć, że Patryk Jaki gra bardzo nieuczciwie, ponieważ stworzenie tej całej komisji, której on przewodniczy, nie zawieszenie jego działalności w tej komisji, wykorzystywanie jej do kampanii wyborczej w Warszawie jest nieuczciwe. Już pomijam to, że ta komisja jest z gruntu nie konstytucyjna i w zasadzie nie powinno jej być. Co nie znaczy, że nie potępiam spraw związanych z reprywatyzacją. I tu znowu ze strony Rafała Trzaskowskiego brakuje mi jasnego, jednoznacznego odcięcia się od tego procederu, który kwilił za Hanny Gronkiewicz-Waltz. A przypomnijmy, mówimy o interesach, które sięgały kilkuset milionów złotych. Mówimy o ludziach, którzy w sposób bardzo nieuczciwy zdobywali gigantyczne majątki i nie można sobie lekko przejść koło tego, chociażby z tego powodu, że jedna z działaczek społecznych, która mocno w tej sprawie protestowała, została znaleziona spalona w lesie Kabackim. Tej sprawy nie wolno zostawić. Także, z jednej strony mamy nie uczciwe podejście Patryka Jakiego, który robi sobie cyrk z tej poważnej sprawy no i mamy taką bardzo dziwną postawę Rafała Trzaskowskiego, który tak jakby udawał, że nie jest z Platformy Obywatelskiej. A przecież jest, tak samo jak Hanna Gronkiewicz-Waltz jest z PO. Na nich spoczywa odpowiedzialność za aferę reprywatyzacyjną.

Na jaki wynik pan liczy w tych wyborach? Prawdopodobnie odbędą się  – 21 października pierwsza tura i 4 listopada druga tura – na jaki wynik pan liczy?

Idealnie by było, gdyby się udało wejść do drugiej tury. Wtedy to już wiadomo, że jest to trochę kwestia plebiscytu. To jest moim celem. Spróbować wejść do drugiej tury tych wyborów.

Jak rozumiem listy do Rady miasta, Rady dzielnic… SLD wraz ze swoimi koalicjantami idzie do wyborów w tym samym bloku, tak?

Tak, idziemy w całym bloku. Zaproponujemy Warszawiakom bardzo interesujące propozycje jeżeli chodzi o kandydatury na listach. Znajdzie się tam zarówno Monika Jaruzelska jak Andrzej Golimont jak Jan Hartman… Także będą to fajne nazwiska, ciekawe, znane Warszawiakom. Mogę powiedzieć, że SLD do tej pory chyba nie miał tak silnej listy w Warszawie.

A mówi pan o liście do Rady miasta czy do Sejmiku?

Mowie i o liście do Rady miasta i do Sejmiku. Będziemy proponować panią poseł Szmajdzińską, będziemy proponować panią Piekarską. Także wydaję mi się, że tutaj jest o czym mówić. Będzie to silna lista, lista znana Warszawiakom, ludzi zaufanych, związanych z Warszawą, nie przywiezionych w teczkę z Opola czy z Krakowa.

Trudno tego tematu nie poruszyć, na ile panu w tej prekampanii czy później w kampanii będzie przeszkadzało to, że wcześniej kandydatem był Andrzej Celiński? Później SLD podjęło decyzję o jego zmianie, myśli pan, że to wyborców będzie interesować?

No na pewno powstało jakieś zamieszanie ale z drugiej strony, proszę zauważyć, że partia zachowała się tutaj w sposób nadzwyczaj poważny. Szybko zareagowała na kryzys, bo to była sytuacja kryzysowa. Z jednej strony Andrzej Celiński został zaatakowany w sposób haniebny, w sposób absolutnie nie godny i takich chwytów w kampanii nie wolno używać. A z drugiej strony, puściły mu ewidentnie nerwy i użył słów, których w kampanii wyborczej lewicy używać nie wolno w stosunku do kogokolwiek. Zresztą, to doskonale zrozumiał. Nie ma żadnych pretensji, jesteśmy bo dłuższej rozmowie i będzie mnie wspierał w tej kampanii. 

Czy myśli pan, że wyborcy lewicy będą o tym myśleć za miesiąc, dwa miesiące?

Być może znajdą się osoby dla których będzie to jakimś problemem. Natomiast wydaje mi się, że najważniejsze jest to, że partia już podjęła decyzję i konsekwentnie tę decyzję realizuje.

Jeśli chodzi o decyzje, to wiele decyzji podjęto w ostatnich miesiącach wśród liderów partii opozycyjnych, i one doprowadziły do sytuacji, w której opozycja ma format zjednoczeniowy „Platforma i Nowoczesna”. Pan uważa, że to się też przełoży na wybory do Parlamentu Europejskiego i do Sejmu, że tak pozostanie opozycja na tyle rozdrobniona?

To jest pytanie dwupoziomowe. Po pierwsze trzeba zaznaczyć, że o czym pan redaktor mówi, to jest zabieg „PR”-owy  Grzegorza Schetyny, który w ten sposób pozostawia wszystkie pozostałe partie, poza Platformą, nie co pod ścianą. Nowoczesna już dała się wchłonąć tak naprawdę, a inne partie jeszcze się bronią i uważają, że jednak trzeba walczyć o swoją tożsamość. Bo to, że jedna lista w wyborach samorządowych rzekomo obroni samorządy przed PiSem jest bzdurą.

Dlaczego?

To jest nie prawda. Nie ma absolutnie takiej potrzeby, żeby rezygnować z własnych szyldów albo rezygnować z własnych programów, ponieważ wystarczy przeprowadzić trzy proste punkty. Po pierwsze doprowadzić do uczciwych wyborów poprzez ścisłą obserwację i nadzór procesu głosowania i to wszystkie partie opozycyjne powinny uczestniczyć w tym, i my uczestniczymy. Punkt drugi – w drugiej turze wyborów nie wolno popierać nikogo z PiSu i wszystkie partie opozycyjne wspólnie powinny taką deklarację złożyć, że ktokolwiek nie wejdzie do drugiej tury, to będziemy popierać tego co nie jest z PiSu. No i punkt trzeci – po zakończeniu wyborów nie wolno wchodzić z PiSem w koalicję. Trzeba otoczyć tę partię antysystemową, antypolską, kordonem sanitarnym i w tym momencie naprawdę nie ma problemu, że PiS przejmuje samorządy. Proszę zobaczyć, że nie trzeba rezygnować z własnych szyldów, z własnych poglądów. Można iść oddzielnie i jednocześnie deklarować konkretnie: „z PiSem nie wchodzimy w żadne układy”.

A był taki wywiad Grzegorza Schetyny kilka miesięcy temu, dla jednego z portali, chyba dla gazeta.pl, w którym mówił, że po wyborach samorządowych PSL i SLD przyjdą do tej koalicji obywatelskiej. Myśli pan, że tak będzie? Myśli pan, że Włodzimierz Czarzasty do Grzegorza Schetyny przyjdzie?

Jeżeli tak by było, to nie będzie „zasługą” Grzegorza Schetyny w cudzysłowie, tylko będzie to zasługą Jarosława Kaczyńskiego, który karze grzebać przy ordynacji wyborczej. Zmiana do ordynacji wyborczej do Parlamentu Europejskiego już jest symptomatyczne. Już widać, że PiS chce w ten sposób uzyskać lepszy wynik kosztem właśnie mniejszych partii. Czy my w tym momencie pójdziemy na jedną listę? Tego nie wiem, bo to jeszcze daleka droga do tego. Ale jeżeli nadal będą trwały takie zmiany w ordynacjach wyborczych, pewnie nie będzie miało SLD wyboru, tak samo jak wszystkie inne partie.

A myśli pan, że za tym pójdzie, bo jest taka teoria, kuluarowo o tym się często mówi, zwłaszcza przedstawiciele opozycji o tym często mówią, że za zmianą ordynacji do Parlamentu Europejskiego pójdzie zmiana ordynacji do Sejmu. Będzie 100 okręgów i około 3-4 mandatowe. Pan się też tego spodziewa?

No potwierdzam, że chodzą takie pogłoski. Ile jest w tym prawdy nie wiem. Ale jednoznacznie chcę powiedzieć, że gdyby była taka ordynacja, to na 99% widzę jedna listę opozycyjną, i PiS wtedy przegrywa wybory z kretesem.

A właśnie, wracając jeszcze do ordynacji do Parlamentu Europejskiego, spodziewa się pan weta prezydenta Dudy? Bo też „Rzeczpospolita” o tym pisała, i nie tylko Rzeczpospolita, że takie rozważania w pałacu prezydenckim są.

Byłoby by to bardzo ciekawe. Prezydent Andrzej Duda raz pokazał, że potrafi we własnej sprawie zawetować, bo bronił wtedy własnych prerogatyw, tego co mu odbierał minister Ziobro. Czy tutaj coś traci, w momencie kiedy ta ustawa zostanie przegłosowana? Moim zdaniem nie, więc raczej się nie spodziewam weta. Chyba, że będzie to wewnętrzna rozgrywka w PiSie, może ambicjonalna. Zobaczymy, prezydent jest nieprzewidywalny w tym zakresie, tego co postanowi. Myślę, że do końca będzie się konsultował ze swoim szefem, czyli z Jarosławem Kaczyńskim. 

Bo też rozmawialiśmy o zjednoczeniu, o współpracy opozycji, to też jeden z motywów, który się w ostatnich miesiącach, nawet w sumie już latach, pojawia ale inne motyw pojawia się, wokół którego toczy się dyskusja. To jest teza o zjednoczeniu lewicy. I tu się pojawia często nazwisko Roberta Biedronia. Myśli pan, że Robert Biedroń może być osobą, która odegra rolę inną niż tylko rolę prezydenta Słupska w przyszłości?

Ja jestem wielkim zwolennikiem tego, żeby Robert Biedroń wracał do polityki krajowej, i uważam, że Polska tylko by zyskała, gdybyśmy mieli Biedronia nie tylko w Słupsku ale też i w całej Polsce. Zwracam uwagę na to, że PO i Nowoczesna nie poparły Roberta Biedronia w wyborach na prezydenta Słupska.

Tam jest kandydatka koalicji obywatelskiej.

Tam jest skandaliczna sytuacja, która polega nie tylko na tym, że oni nie poparli mimo, że potwierdzą, że chcą taką niby robić wielką opozycję ale na dodatek nawet nie udzielili mu absolutorium. Choć wszyscy wiedzą, że mieszkańcy Słupska są zadowoleni z rządów Roberta Biedronia. Krótko mówiąc, Robert Biedroń na pewno jest dużą szansą na zmianę w Polsce. Jeżeli będzie mądrze prowadził swoją politykę, to może być znaczącym politykiem.

Mądrze, czyli jak? Powinien wystartować na drugą kadencję w Słupsku czy może powinien wrócić teraz, ogólnokrajowo?

Ja nie jestem od tego, żeby Robertowi cokolwiek doradzać. Natomiast uważam, że najważniejszą zasadą w tym momencie dla niego powinno być szukanie porozumienia, jak najszerszego porozumienia, od centrum aż po lewą stronę, i gromadzenie tych sił wokół pewnej idei. Idei większej demokratyzacji, większej wolności, pozostania w Unii Europejskiej, która dla wiele Polaków jest nadal przecież ogromną wartością. Te wszystkie wartości Robert Biedroń prezentuje i wydaje mi się, że w tym kierunku powinien iść.

Jak pan sądzi, skąd w takim razie bierze się postawa PO wobec Roberta Biedronia? Bo ten brak absolutorium to chyba jest raczej efekt jakiejś polityki niż jej tylko symptom. Skąd ta polityka wobec Roberta Biedronia bierze? Nie tylko wobec niego ale w ogóle wobec lewicy. Bo często jest tak, że gdy kandydaci lewicy startują to jest taki sygnał ze strony PO – „po co w ogóle startujecie, bądźmy wszyscy w jednej koalicji”. 

Myślę, że różne są motywy działania. Natomiast w przypadku takich ludzi jak Robert Biedroń i innych dobrych prezydentów, którzy dobrze zarządzają miastem, problem polega na tym, że oni często naruszają jakieś układy. Układ od lat wyhodowane, które niestety sięgają układów partyjnych. I tak było w Słupsku, tak było w Częstochowie, gdzie rządzi nasz prezydent. No i oczywiście budzi to skrajny opór środowisk prawicowych, w tym Platformy Obywatelskiej, czego efekty widzimy. Trzeba z tym walczyć dlatego ze, wydaje mi się, że z PO trzeba rozmawiać. To jest poważna partia. To jest partia najsilniejsza opozycyjna i nie mam takiej możliwości żeby bez Platformy Obywatelskiej posprzątać co będzie trzeba posprzątać po wyborach. Stad nie ma co tutaj iść na jakąś totalną wojnę z Platforma, trzeba po prostu szukać porozumienia i kompromisu. To co robi Grzegorz Schetyna z Robertem Biedroniem na pewno nie ułatwia tej sytuacji, tylko utrudnia.

Na koniec jeszcze pytanie. Wracam na sekundę do wyborów samorządowych. Pan planując kampanię pewnie bierze pod uwagę ten nieoficjalny termin, 22 października i 4 listopada. Myśli pan, że taka krótka kampania, to jest dobry pomysł? Czy powinna być dłuższa?

Zależy dla kogo. Dla PiSu na pewno bo oni już wydają ogromne pieniądze na kampanię w tej chwili, zanim ona się jeszcze rozpoczęła. PiS oczywiście zrobi tutaj psikusa wszystkim pozostałym. Z drugiej strony może dla mieszkańców, dla obywateli, krótkie kampanie są lepsze bo czasami, rzeczywiście, jest to męczące jak miasto jest oblepione plakatami, zalane ulotkami, których nikt nie chce czytać. Także zobaczymy, ja tutaj nie mam szczególnie radykalnego zdania na ten temat bo i krótkie dobre kampanie i długie dobre kampanie i odwrotnie. Ważne kto kandyduje, jakie ma poglądy, i co chce zaprezentować wyborcom. Trzeba jakoś do tych wyborców docierać.

Kampanię, i prekampanię, uważnie śledzimy. Dziękuję bardzo za rozmowę. 

Dziękuję pięknie.

Państwa i moim gościem był Andrzej Rozenek, kandydat Sojuszu Lewicy Demokratycznej na prezydenta Warszawy, ja nazywam się Michał Kolanko i zapraszam na RZECZoPOLITYCE jutro o tej samej porze w imieniu Jacka Nizinkiewicza. Do zobaczenia.

 

 

 

 

 

 

Michał Kolanko: Dzień dobry, witam serdecznie, nazywam się Michał Kolanko, i zapraszam na RZECZoPOLITYCE. Dzisiaj państwa i moim gościem jest Andrzej Rozenek, kandydat Sojuszu Lewicy Demokratycznej na prezydenta Warszawy. Dzień dobry.

Andrzej Rozenek: Dzień dobry.

Pozostało 99% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Dwoje kandydatów do zastąpienia Bartłomieja Sienkiewicza
Polityka
Opozycja o exposé Sikorskiego: "Banały", "mity o UE", "obsesje na temat PiS"
Polityka
Donald Tusk chory, ma zapalenie płuc. I wskazuje datę rekonstrukcji rządu
Polityka
Rau wypomina ministrom rządu Tuska, że "chcą objąć dochodowe mandaty" w PE
Polityka
Kucharczyk: Wyborcy mogą czuć się rozczarowani listami KO do PE