Bo mimo różnych deklaracji nikt do końca nie wie, jakie będą efekty ostatnich wydarzeń – spotu PiS o uchodźcach, słów Grzegorza Schetyny o szarańczy, wniosku Zbigniewa Ziobry do TK w sprawie unijnego Traktatu i tak dalej. Wiele z tych wydarzeń miało miejsce relatywnie późno jak na całość wielomiesięcznych zmagań. Ale zmieniła się przecież epoka. Dzięki mediom społecznościowym wszystko trafia do opinii publicznej dużo szybciej i może mieć nieoczekiwane efekty w niedzielę.  PO liczy na to, że w ostatnich dniach do wyborców dotarło szczególnie dużo negatywnych informacji o PiS jednocześnie: od słów premiera Mateusza Morawieckiego o Robercie Kubicy po historię z Łodzi o Hannie Zdanowskiej. Na sygnał o kłopotach PiS mogących skumulować się w niedzielę mogą świadczyć spadające akurat teraz notowania partii Kaczyńskiego – nawet w CBOS. Sondaże mogą jednak nie wychwycić potencjalnie korzystnych dla PiS trendów w ostatnich godzinach zmagań.

Politycy obydwu stron liczą na dużą mobilizację. – Frekwencja może sięgnąć 60 procent – mówił nieoficjalnie „Rzeczpospolitej” jeden z ważnych polityków opozycji jeszcze kilka tygodni temu.  PO od samego początku stawiała na motywowanie swoich wyborców wizją pokazania PiS żółtej kartki. PiS, w tym Jarosław Kaczyński powtarzali, że potrzebny jest „efekt synergii” między rządem a samorządem. A to gwarantuje rząd z PiS i samorząd z PiS. Motywowali również licznymi obietnicami, ale i PO zaprezentowała swój „sześciopak” jako kontrę do 5-tki Morawieckiego. Nie tylko pod tym względem PO wiele się nauczyła od porażki w 2015 roku.  W Warszawie Rafał Trzaskowski wchodził na debatę prezydencką niczym Andrzej Duda na starcie w 2015 roku. Po debacie jego wiec przypominał też podobne eventy organizowane przez PiS.

PiS próbowało za to – przynajmniej do pewnego momentu. Mimo ogromnych emocji, wysiłku do końca polityków w całym kraju, tysięcy rozdanych ulotek i uściśniętych dłoni w całej Polsce nikt do końca nie wie, jak to wszystko się skończy. Patryk Jaki w ostatnim etapie kampanii podkreślał, że w polityce nie zawsze wygrywa faworyt. To prawda. Ale chaos ostatnich tygodni sprawia, że w Warszawie i ogólnokrajowo bardzo wiele wyników jest możliwych.  To było jedna z najbardziej zaciekłych kampanii od 1989. Jej wynik pozostaje też bardzo niepewny.