Z sondażu wynika, że gdyby wybory odbyły się w ubiegłą niedzielę do urn poszłoby 39,7 proc. respondentów. W takim wypadku Andrzej Duda uzyskałby 41,2 proc. głosów i w II turze zmierzyłby się z Małgorzatą Kidawą-Błońską, która uzyskałaby 17,2 proc. głosów - czytamy w Onecie.

Trzecie miejsce w takim przypadku zająłby Władysław Kosiniak-Kamysz z poparciem 12,1 proc., a czwarty byłby Robert Biedroń, na którego zagłosowałoby 8,5 proc. wyborców. Na 7,5 proc. głosów mógłby liczyć Krzysztof Bosak, a na 3,9 proc. - Szymon Hołownia.

Gdyby jednak wybory odbyły się 10 maja wówczas Andrzej Duda uzyskałby 54,6 proc. i wygrał wybory w I turze. Małgorzata Kidawa-Błońska 10 maja mogłaby liczyć na 12,1 proc. głosów, a Władysław Kosiniak-Kamysz - na 6,4 proc. - kandydata PSL wyprzedziłby wówczas Robert Biedroń z poparciem 8,7 proc. i Krzysztof Bosak, który uzyskałby 9,2 proc. Szymon Hołownia mógłby liczyć na 3,7 proc. głosów.

Z sondażu wynika, że w wyborach 10 maja wzięłoby udział 89 proc. wyborców Konfederacji, 68 proc. wyborców Zjednoczonej Prawicy, 34 proc. wyborców Koalicji Obywatelskiej, 37 proc. wyborców Lewicy i 18 proc. wyborców PSL.