Lider PSL Janusz Piechociński stoi przed nie lada wyzwaniem. W niecały rok po wyborach samorządowych i jednym z największych sukcesów partii, musi walczyć o uniknięcie największej klęski i parlamentarnej śmierci swojej formacji.
Jak wynika z ostatnich sondaży, PSL balansuje na granicy progu wyborczego i na jesieni może osiągnąć wynik poniżej 5 proc. By uniknąć wewnętrznego buntu, Piechociński – podobnie jak Leszek Miller – oddał stery kampanii w ręce młodych, czym na chwilę uciszył partyjną opozycję. Szefową kampanii została minister w Kancelarii Premiera Andżelika Możdżanowska, a w jej zespole znaleźli się m.in. była wiceminister skarbu Urszula Pasławska, wiceminister pracy, rzecznik klubu parlamentarnego Jakub Stefaniak i poseł Piotr Zgorzelski, który ma odpowiadać za politykę samorządową.
Wybór tych osób miał też wnieść do kampanii ludowców więcej świeżości i nowoczesności, której w ostatnich latach brakowało. Młodzi sztabowcy chcą większy nacisk postawić na internet i nowe media. To wzbudziło jednak sprzeciw części starszych działaczy. – Uważają, że elektorat PSL jest gdzie indziej. Stare drzewa ciężko się przesadza – przyznaje nam jeden ze sztabowców.
Mimo problemów atmosfera w partii jest niezła. – Posłowie i działacze, którzy wracają z terenu, przynoszą dobre informacje – twierdzi jeden z ludowców. – Na spotkania z Możdżanowską (szefowa kampanii rozpoczęła wizyty w regionach – red.) przychodzi nawet po 200 osób. Widać mobilizację, zwłaszcza wśród młodych – chwali się inny.
Impet kampanii PSL ma nadać sobotnia konwencja partii odbywająca się w Warszawie. Głos zabiorą m.in. Piechociński, Możdżanowska i Jarosław Kalinowski. Głównym punktem programu ma być jednak zatwierdzenie list wyborczych.
Największe wątpliwości dotyczyły startu Jana Burego, którego prokuratura chce pozbawić immunitetu za sprawę ustawiania konkursów w NIK. Mimo to szef Klubu Parlamentarnego PSL otworzy, tak jak cztery lata temu, listę w Rzeszowie. – Z tego, co wiemy, w tym wniosku (o pozbawienie immunitetu – red.) nie ma jakichś spektakularnych zarzutów – tłumaczy nam jeden ze współpracowników Burego.