Łatwo, lekko i przyjemnie komponowało się panu muzyczne szlagiery znane ze "Stawki większej niż życie", "Czterdziestolatka", "Wojny domowej", "Janosika", czy też powstawały one w męce twórczej?
Jerzy "Duduś" Matuszkiewicz: - Nie jestem zwolennikiem teorii, że trzeba komponować, kiedy przychodzi natchnienie, w głowie błyśnie i wiemy wszystko. Najpierw muszę zagrać motyw, potem zapisać go, kilka dni trawić, zmieniać, uzupełniać i dopiero wtedy tworzę partyturę dla orkiestry. W komponowaniu do filmów pomagało mi wykształcenie muzyczne i umiejętność jazzowej improwizacji, która jest tworzeniem harmonii i rytmów opartych na głównym temacie. Zaczynałem od pisania do obrazów moich przyjaciół z łódzkiej Filmówki, jeszcze jako student wydziału operatorskiego. Potem współpracowałem z prekursorem animacji w Polsce, Zenonem Wasilewskim oraz Edwardem Sturlisem, malarzem, poetą, autorem bajek z filozoficznym przesłaniem.
Od czego zaczyna pan pracę nad muzyką filmową?
Od rozmowy z reżyserem. Scenariusz "Wojny domowej" powstał na podstawie felietonów Marii Zientarowej drukowanych w "Przekroju". Trzeba było napisać muzykę, która podoba się młodzieży. Nagrałem bigbitowy przebój "Nie bądź taki szybki Bill" i utwór tytułowy w klimacie standardu jazzowego ze słowami Jerzego Ludwika Kerna. Hasłem do "Stawki większej niż życie" była formuła komiksu sensacyjnego opartego na dramatycznych przeżyciach wojennych. Temat musiał być skonstruowany wielowątkowo, przetwarzany w różnych nastrojach, z elementami dramatycznymi, lirycznymi, które łatwo zmienić w motyw partyzancki i marszowy. Najbardziej dumny jestem z muzyki do "Kolumbów". Miałem wielki wojenny temat, Kuba Morgenstern czuł, że moje kompozycje powinny wnieść do filmu dodatkową wartość. Musiałem stworzyć motywy symfonizujące, a nie, jak zazwyczaj, rozrywkowe.
Nie lubił pan pisać do komedii?