Araghchi zapewnił jednocześnie, że aktywność Iranu w Syrii (Teheran jest sojusznikiem prezydenta Syrii Baszara el-Asada w toczącej się od siedmiu lat wojnie domowej) nie ma na celu stworzenie nowego frontu przeciwko Izraelowi a jedynie "walkę z terrorystami".

Zdaniem irańskiego ministra, gdyby nie pomoc ze strony Teheranu, terroryści z Daesh "byliby dziś w Damaszku, a może nawet w Bejrucie i innych miejscach".

Araghchi zaprzeczył jednocześnie, jakoby Iran wysłał przed kilkunastoma dniami drona nad terytorium Izraela. Pojawienie się drona doprowadziło do najbardziej intensywnych od ponad 30 lat bombardowań Syrii przez Izrael. W trakcie ataku powietrznego syryjska obrona przeciwlotnicza strąciła jeden izraelski samolot. Zdaniem irańskiego wiceministra dron, który pojawił się nad Izraelem, należał do syryjskiej armii.

Jednocześnie irański polityk zarzucił Izraelowi, że ten wielokrotnie wysyła drony nad Syrię i nad inne sąsiadujące z nim kraje.

- Nie powinni się złościć z powodu czegoś, co robią przeciwko innym codziennie - stwierdził.