W PiS „kandydatów na kandydata" w wyścigu o fotel prezydenta Warszawy do tej pory było dwóch – poseł Jacek Sasin, twarz ustawy metropolitalnej, oraz poseł Jarosław Krajewski, były radny Warszawy, który wygrał proces z administracją Hanny Gronkiewicz-Waltz, w wyniku czego warszawski Ratusz musi ujawniać wszystkie zawierane umowy. Krajewski cieszy się poparciem warszawskich działaczy PiS, którzy uważają, że byłby lepszy niż Sasin.
Ostatnio jednak zaczyna się mówić także o Jacku Saryusz-Wolskim, eurodeputowanym i niedawnym kandydacie na przewodniczącego Rady Europejskiej. – Wystawienie go byłoby ukłonem w kierunku elektoratu centrowego, w końcu przez długi czas był w PO – słyszymy od działaczy PiS.
W Platformie w grze są dwa nazwiska – wicemarszałek Sejmu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej i byłego ministra administracji Rafała Trzaskowskiego. Ale z uwagi na ich bliskie kontakty z Donaldem Tuskiem trudno liczyć na poparcie Grzegorza Schetyny. Dlatego „kandydatem na kandydata" PO będzie Andrzej Halicki (pisaliśmy o tym we wtorek) i szef warszawskich struktur Marcin Kierwiński.
W wyborach wystartować ma także Piotr Guział, były burmistrz Ursynowa i organizator referendum w sprawie odwołania prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz. – Zrobiliśmy badania, z których wynika, że mam szansę na trzeci wynik, po kandydatach PO i PiS – mówi „Rz" Guział. – Zwrócę się do SLD, Inicjatywy Polskiej i ruchów miejskich z prośbą o to, żebyśmy wystawili jednego wspólnego kandydata, by zwiększyć szanse jego udziału w drugiej turze.
Problem kadrowy ma natomiast Nowoczesna. Do niedawna kandydatem na prezydenta Warszawy był rzecznik prasowy tej partii Paweł Rabiej. Po jego rezygnacji z tej funkcji w partii zdecydowano o wystawieniu w wyborach kobiety. Teraz Nowoczesna szuka kandydatki wśród znanych posłanek tej partii.