Pobrzmiewały mi w głowie te nutki i słowa popularnego przed laty utworu (zwanego także "protest-songiem") gdy w napięciu czekałem na kolejne komunikaty z akcji ratowania uwięzionych w tajlandzkiej jaskini piłkarzy-nastolatków i ich trenera. Nie będę powracał do szczegółów, bo mało kto nie śledził relacji tego heroicznego wyczynu. Przede wszystkim poświęcenia i odwagi nurków jaskiniowych spieszących na pomoc uwięzionym - podkreślę - ze świadomością zagrożenia własnego życia, co potwierdził smutny fakt tragicznej śmierci jednego z nich. Zatem heroiczny wysiłek, przemyślana logistyka organizatorów i wolontariuszy (w sumie ponad tysiąca osób), by uratować grupkę młodzieży i jej opiekuna.
W końcu sukces. Niewypowiedziane uznanie dla ratowników, radość ocalałych i ich rodzin. A jednak... Moją radość i człowieczą dumę tłumiła smutna refleksja - wsłuchując się w komunikaty, oglądając relacje i reportaże nie mogłem wymazać z pamięci innych obrazów: zdjęć z egzekucji dokonanych przez dżihadystów na 200 syryjskich dzieciach (listopad 2015), czy jeszcze gorszego koszmaru: egzekucji dokonanej przez dzieci w tym samym wieku co dzieci uwięzione w jaskini (!), zabijające strzałem w tył głowy syryjskich zakładników. Nie mogłem wymazać dezawuujących ludzką godność i humanizm obrazów ataku na World Trade Center, skutków terrorystyczne zamachów nie tylko w Europie, rzezi niewiniątek w Aleppo.
Dziwny ten świat... Gdyby spisano historię mordów dokonanych przez człowieka na człowieku, plemion na plemionach, narodów na narodach, gdyby spisano tylko zbrodnie XX wieku (pogrom Ormian, Holocaust, zbrodnie wołyńskie i katyńskie, zbrodnie I i II wojny światowej, niemieckie obozy koncentracyjne, sowieckie łagry, zbrodnie na bliskim i dalekim Wschodzie), byłby to zapis, który zapewne nie zmieściłby się na dysku o pojemności setek terabajtów.
Z drugiej strony bezgraniczne oddanie humanistycznym ideom, człowiecza dążność do odkrywania tajemnic Wszechświata, rozwój kultury, techniki, i nie zanikająca empatia, by dopomóc, okazać solidarność z tymi, których spotkało nieszczęście. Przecież tajlandzki przykład nie jest jedyny.
Zatem w jakim punkcie ewolucji znajdujemy się dzisiaj? Przez antropologów opisywani jako podgatunek naczelnych, potomkowie Homo habilis, erectus, sapiens (jeszcze nie ludzie w naszym rozumieniu ) w kolejnej fazie ewolucji Homo sapiens sapiens, czyli "myślący człowiek myślący". My, ludzie. Osobnicy skłonni narażać własne życie, by ratować życie innych, a jednocześnie równie skłonni zabić siebie, by zabić innych: w autobusie, na ulicy, w kościele, wjechać ciężarówką w tłum i zmiażdżyć, zastraszyć naszych religijnych, politycznych, czy ideologicznych wrogów.