Prawie połowa ekspertyz sądowych jest przedstawiana po czasie. A jedna trzecia z 17-tys. rzeszy biegłych ma z kolei na swoim koncie nieusprawiedliwioną nieobecność w sądzie. Dowód? Tylko jeden z lubelskich sądów rejonowych ukarał grzywną ekspertów aż 200 razy. W całym kraju takich kar są tysiące.
Nic dziwnego, że to właśnie jeden z głównych powodów przewlekłości w sądach. Nie mogąc doczekać się uchwalenia nowej ustawy o biegłych, sami sędziowie postanowili ich dyscyplinować.
– Nie przychodzą do sądów, to będą płacić kary – postanowiła część sędziów, którym niesolidni eksperci dezorganizują pracę. Inni stawiają na dialog i perswazję.
Nie przychodzi, płaci
Sąd Okręgowy w Warszawie ukarał właśnie karą porządkową wynoszącą 1000 zł eksperta, który nie przyszedł na rozprawę apelacyjną w sprawie Piesiewicza. Choć został prawidłowo powiadomiony, pomylił terminy – brzmiało usprawiedliwienie. Sąd go nie przyjął. To niejedyny przykład. Sąd Rejonowy w Gryfinie ukarał eksperta grzywną 500 zł za niestawiennictwo i uporczywe unikanie złożenia opinii w sprawie o wypadek w pracy. Szczeciński sąd z kolei kazał płacić ekspertowi 500 zł za przyjęcie zlecenia, a potem ignorowanie stawiennictwa w sądzie. Dużo więcej, bo 7 tys. zł, kazał zapłacić kilka lat temu jeden z warszawskich sądów ekspertowi, który nie stawiał się na proces trzech byłych policjantów oskarżonych o nieprawidłowości w akcji zatrzymania bandytów w Magdalence w 2003 r.
Według orzecznictwa opinią biegłego jest pogląd na okoliczności faktyczne, stany lub zdarzenia, dla których właściwego poznania jest niezbędna wiedza specjalistyczna, której nie posiada przeciętna osoba. Jest potrzebna zarówno w prawie cywilnym, karnym, jak i administracyjnym.