Portal podaje, że firma domaga się dwóch kwot. Po pierwsze 274 tys. zł odszkodowania - na tyle jej właściciele oszacowali koszty, które ponieśli w marcu 2020 roku w związku z zamknięciem przez rząd wszystkich siłowni w kraju. Na tę kwotę składają się czynsze, koszty obsługi lokali, wynagrodzenie pracowników oraz inne świadczenia. Z kolei 184 tys. zł wyliczono na podstawie zysku osiągniętego w analogicznym okresie 2019 roku.
Prawnicy reprezentujący przedsiębiorców opierają się przede wszystkim na Konstytucji. Z art. 77 ust. 1 wynika, że "odszkodowanie przysługuje za każde niezgodne z prawem działanie władzy publicznej".
- Dziś jesteśmy w stanie zawieszenia. Nie mamy formalnie wprowadzonego stanu nadzwyczajnego, ale rzeczywistość funkcjonuje, jakby on był. Z powodu sytuacji nadzwyczajnej nie odbyły się choćby niedzielne wybory - tłumaczy na łamach tvn24.pl Nicholas Cieslewicz, adwokat z kancelarii Cieslewicz i Partnerzy, który reprezentuje sieć siłowni. - Konstytucja przewiduje taką sytuację i mówi, jak należy wtedy postępować. Jest też artykuł 4171 Kodeksu cywilnego, który precyzuje, że za szkodę wyrządzoną przez zaniechanie przy wykonywaniu władzy publicznej ponosi odpowiedzialność Skarb Państwa. W mojej ocenie możemy uznać, że niewprowadzenie stanu nadzwyczajnego w obecnej sytuacji jest wyraźnym zaniechaniem ze strony władzy - dodaje.
Czytaj także: