Doręczenia elektroniczne coraz częściej zastępują tradycyjne także w skarbówce, a pandemia tylko ten proces przyspieszyła. Trzeba jednak pamiętać, że doręczenie wszelkich decyzji czy postanowień, w tym dotyczących podatków czy egzekucji, nie jest tylko mało istotną formalnością. A zgodność z prawem tej czynności ma kolosalne znaczenie tak przy doręczeniu tradycyjnym, jak i elektronicznym. Przypomniał o tym ostatnio Naczelny Sąd Administracyjny.
Błąd systemu
Sprawa dotyczyła jednego z postanowień wydanych w postępowaniu egzekucyjnym wobec spółki. Z akt sprawy wynikało, że postanowienie zostało przesłane jej pełnomocnikowi za pośrednictwem elektronicznej platformy ePUAP2. Problemem okazał się jednak komunikat, który pojawił się na ekranie przy jego odbieraniu. W postępowaniu przed fiskusem, a potem w skardze spółka wskazywała na dwie informacje, z których wynikało, że stan podpisu był prawidłowy, ale stan certyfikatu – nieprawidłowy. W tej sytuacji spółka uważała, że zaskarżone postanowienie nie zostało prawidłowo podpisane i trzeba je uchylić.
Czytaj także: Doręczenia elektroniczne – nowe obowiązki przedsiębiorców, urzędów i samorządów
Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gliwicach takiej konieczności jednak się nie dopatrzył. Wskazał na wydruk, z którego wynika, że certyfikat dla osoby, która postanowienie podpisała, jest ważny od 22 września 2019 r. do 21 września 2021 r. Postanowienie datowane na 21 maja 2020 r. podpisane zostało zatem w okresie jego ważności. Zdaniem sądu pełnomocnik spółki, wskazując w skardze, że stan certyfikatu był nieprawidłowy, nawet nie uprawdopodobnia tego stanu rzeczy. Tymczasem, jak tłumaczył WSA, nawet zakładając, że komunikat o nieprawidłowym stanie certyfikatu osoby podpisującej postanowienie pojawił się na monitorze, na którym odczytywano pocztę elektroniczną, to mogłoby to być rezultatem innych okoliczności, niezwiązanych z nieaktualnością certyfikatu. Mógł wynikać np. z ustawienia nieprawidłowej daty na komputerze, braku połączenia – nawet chwilowego – z urzędem certyfikacji czy niewłaściwego oprogramowania wykorzystanego do weryfikacji podpisu. W konsekwencji WSA uznał, że e-postanowienie było w porządku i skargę spółki oddalił.
Tak pobłażliwy dla ewentualnych błędów przy jego podpisaniu i doręczaniu nie był już NSA. Zauważył, że zgodnie z przepisami jednym z koniecznych elementów składowych spornego postanowienia jest podpis z podaniem imienia i nazwiska oraz stanowiska służbowego osoby upoważnionej do jego wydania. A gdy postanowienie wydane zostało w formie dokumentu elektronicznego, powinno być opatrzone kwalifikowanym podpisem elektronicznym.