Niezadowolona z pracy pracowników socjalnych kobieta poszła wyjaśnić swoją sprawę do wójta. Była wzburzona, więc podnosiła głos. Krzyczała, że pracownicy socjalni, którzy zaangażowali się w sprawę opieki nad jej wnukiem, zachowują się jak szczury. Sąd rejonowy uznał, że kobieta swoim zachowaniem zakłóciła porządek publiczny i nałożył na nią grzywnę w wysokości 200 zł. Jednak sąd apelacyjny uniewinnił ją. Zgodnie z treścią art. 51 § 1 kodeksu wykroczeń karze podlega bowiem ten, kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym.

W przedmiotowej sprawie za wybryk uznano krzyk, połączony z lekceważącym sposobem opisywania pracowników socjalnych. Jednak z zeznań świadków wynikało, że kobieta nie wypowiadała się na forum publicznym, lecz w zamkniętych gabinetach urzędników. Brak było też podstaw by uznać, że obwiniona wyrażając swoje racje miała świadomość, że jej zachowanie może być słyszalne poza ścianami tych pomieszczeń. Zachowanie obwinionej nie zakłóciło więc porządku publicznego. Do takiego zakłócenia musiałoby dojść bowiem w miejscu dostępnym dla nieokreślonej grupy osób.

Sąd Okręgowy w Piotrkowie Trybunalskim, do którego trafiła sprawa, w wyroku z 10 lutego 2017 r. powołał się na wyrok Sądu Najwyższego o sygn. akt III KRN 189/92. Zgodnie z tym wyrokiem, zakłócenie porządku publicznego, to wywołanie stanu, który w danym miejscu, czasie i okolicznościach, w obiektywnym odbiorze, odczuwany jest jako utrudnienie lub uniemożliwienie powszechnie akceptowanego sposobu zachowania się w miejscach dostępnych dla bliżej nieokreślonej liczby osób. ©?

Sygnatura akt: IV Ka 721/16