Jacek Czaputowicz: Czego nie napisał Timmermans

Propozycje rozwiązania sporu konstytucyjnego w Polsce, które proponuje wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej, prowadzą do unieważnienia zasad praworządności – pisze politolog.

Aktualizacja: 31.12.2016 06:16 Publikacja: 29.12.2016 17:18

Jacek Czaputowicz: Czego nie napisał Timmermans

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Frans Timmermans pisze na łamach „Rzeczpospolitej", że Sejm poprzedniej kadencji wybrał pięciu sędziów Trybunału Konstytucyjnego, przy czym „trzech z nich zostało wybranych na miejsce sędziów, którzy zgodnie z obowiązującym prawem powinni zostać wybrani przez Sejm poprzedniej kadencji". Niestety, autor nie wskazuje prawa, które jego zdaniem nakładało na poprzedni Sejm obowiązek wyboru wspomnianej trójki sędziów.

Art. 194 Konstytucji RP określa, że sędziów TK wybiera Sejm, co należy interpretować, że wybiera ich na stanowiska, które zostały opróżnione za jego kadencji. W tym wypadku jednak posłowie nie wiedzieli, czy mandat wspomnianej trójki sędziów skończy się jeszcze w czasie ich kadencji czy już następnej.

Wiedzieli jedynie, że kadencja Sejmu skończy się w ciągu miesiąca od dnia wyborów, czyli między 24 października a 24 listopada, a mandat trójki sędziów wygaśnie 6 listopada 2015 r.

Timmermans nieprawidłowo przedstawił także chronologię wydarzeń. Jego zdaniem Trybunał uznał 3 listopada 2015 r. wybór trójki sędziów „listopadowych" za zgodny z prawem. Ponadto według wiceprzewodniczącego KE Sejm powołał sędziów „na dwa nieobsadzone stanowiska, ale także stwierdził nieważność zgodnego z prawem wyboru trzech sędziów i postanowił na ich miejsce wybrać trzech innych kandydatów".

W rzeczywistości jednak kolejność była odwrotna. Sejm ósmej kadencji nie różnicował statusu sędziów „listopadowych" i „grudniowych", uznając, że cała piątka została wybrana nieprawidłowo, i wybrał nowych. Następnie prezydent przyjął od trójki sędziów „listopadowych" ślubowanie. Dopiero po tym TK orzekł, że wybór sędziów „listopadowych" przez Sejm siódmej kadencji był legalny.

Trybunał wiedział, że prezydent rozpoczął ósmą kadencję Sejmu już po upłynięciu mandatu sędziów „listopadowych". Tej wiedzy nie miał jednak Sejm, gdy wybierał posłów 25 października 2015 r. Powstaje jednak pytanie, czy uzależnienie ważności wyboru sędziów TK od działania prezydenta można uznać za legalne w świetle polskiej konstytucji. Wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej nie odnosi się do niego.

Jeżeli Frans Timmermans uznaje, że przyznanie prezydentowi de facto prawa decydowania o składzie Trybunału Konstytucyjnego jest zgodne z polską konstytucją, powinien to napisać. Zamiast tego przedstawia wydarzenia w sposób nieodpowiadający ich przebiegowi. Czyni tak zapewne dlatego, że zdaje sobie sprawę z niemożności obrony tego stanowiska na gruncie prawa.

W konsekwencji jego propozycje rozwiązania sporu konstytucyjnego w Polsce prowadzą do unieważnienia zasad praworządności.

Autor jest politologiem, profesorem na Wydziale Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego

Wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Frans Timmermans pisze na łamach „Rzeczpospolitej", że Sejm poprzedniej kadencji wybrał pięciu sędziów Trybunału Konstytucyjnego, przy czym „trzech z nich zostało wybranych na miejsce sędziów, którzy zgodnie z obowiązującym prawem powinni zostać wybrani przez Sejm poprzedniej kadencji". Niestety, autor nie wskazuje prawa, które jego zdaniem nakładało na poprzedni Sejm obowiązek wyboru wspomnianej trójki sędziów.

Art. 194 Konstytucji RP określa, że sędziów TK wybiera Sejm, co należy interpretować, że wybiera ich na stanowiska, które zostały opróżnione za jego kadencji. W tym wypadku jednak posłowie nie wiedzieli, czy mandat wspomnianej trójki sędziów skończy się jeszcze w czasie ich kadencji czy już następnej.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 755
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 754
Świat
Pakistan oskarżony o zabicie dzieci i kobiet w Afganistanie
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 753
historia
Gdzie jest złoto, które Rosja skradła Rumunii? Moskwa przetrzymuje je już ponad sto lat