Unijna rada ministrów pracy i polityki społecznej miała w czwartek przyjąć jednomyślnie dokument pod nazwą “Wnioski dotyczące równości płci, młodzieży i cyfryzacji”. Pod tą nazwą kryje się szereg rekomendacji, jak zwiększać umiejętności młodych ludzi poruszania się po sieci, ale też jak chronić grupy bardziej wrażliwe. Wymieniono w nim liczne grupy społeczne, jak np. mniejszości etniczne, religijne, osoby niepełnosprawne itp. Ale kontrowersje wzbudziło określenie mówiące o konieczności walki z dyskryminacją społeczności LGBTI. Na użycie tego sformułowania nie zgodziły się Polska i Węgry. Przewodnicząca pracom UE Austria próbował ratować dokument i przedstawiła kompromis, który zawierał sformułowanie o innej “orientacji seksualnej”. Ale to z kolei wywołało gwałtowny sprzeciw pozostałych państwa UE. Widząc taki rozwój sytuacji Austria przywróciła do tekst pierwotne sformułowanie o LGBTI. W rezultacie Polska i Węgry zgłosiły weto, dokument nie mógł więc zostać przyjęty przez Radę. Został przyjęty jako “wnioski Prezydencji”, pod którymi podpisało się 27 państw UE.

W czasie dyskusji w czwartek po południu, przedstawiciel Polski wiceminister Marcin Zieleniecki nie odezwał się, aktywny był tylko Węgier. Ale kilka dni temu polski ambasador przedstawił polski sprzeciw, a w czwartek został on podtrzymany. Po drugiej stronie państwa wskazywały, że termin LGBTI jest powszechnie uznany i wyrzucenie go z tekstu jest przekroczeniem czerwonej linii. - Ironią jest, że w tym dniu nie możemy używać takiego sformułowania, tyle lat po wprowadzeniu zakazu dyskryminacji na tym tle - powiedziała przedstawicielka Malty. Jak zauważyła Irlandka wyrzucenie tego określenia z tekstu już samo w sobie jest przejawem dyskryminacji i byłoby bardzo złym sygnałem dla opinii publicznej. - Poparcie i uznanie dla tej społeczności jest jedną z wartości, na której zbudowane jest nasze społeczeństwo - argumentował z kolei Grek. Pozostałe wypowiedzi były w podobnym duchu: zdziwienia, że ktoś kwestionuje obiektywnie istniejący termin. I niezgody na to, żeby podważać wspólne europejskie wartości.

To kolejny w ciągu kilku miesięcy ostry spór z udziałem Polski o prawa mniejszości seksualnych. Poprzednio w październiku z polecenia Zbigniewa Ziobro na radzie ministrów sprawiedliwości Polska zablokowała doroczny unijny raport o sytuacji praw podstawowych w UE, zwany formalnie konkluzjami o stosowaniu Karty Praw Podstawowych UE w 2017 roku. Też został on przyjęty jako wnioski Prezydencji.